Tyle Widzew Łódź zapłaci za nowego skrzydłowego?

2025-12-13 21:47:47; Aktualizacja: 1 godzina temu
Tyle Widzew Łódź zapłaci za nowego skrzydłowego? Fot. IMAGO / ZUMA Press Wire
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: Johnny Wojciech Kokborg [Goal.pl]

Wedle ostatnich doniesień blisko transferu do Widzewa Łódź jest Norman Campbell z Randers FC. Duński dziennikarz polskiego pochodzenia Johnny Wojciech Kokborg w rozmowie z Goal.pl wyjaśnił, że jego zdaniem kwota może sięgnąć około 300 tysięcy euro.

Widzew Łódź ma już za sobą premierowy akcent w zimowym oknie transferowym. Do klubu z Piłsudskiego trafił Christopher Cheng, którego pozyskano z norweskiego Sandefjord Fotball.

Na tym oczywiście wzmocnienia się nie skończą. „Łódzki Sport” poinformował ostatnio, że blisko przeprowadzki do Łodzi jest również Norman Campbell z duńskiego Randers FC.

Mowa o jamajskim skrzydłowym, który ponadto jest w stanie występować w roli napastnika. Jego statystyki z aktualnego sezonu składają się z dwóch goli oraz dwóch asyst zebranych w 20 spotkaniach.

Kibice nie są zachwyceni tymi liczbami, ale nieco więcej pozytywów o wspomnianym zawodniku w rozmowie z Goal.pl przedstawił Johnny Wojciech Kokborg, a więc duński dziennikarz polskiego pochodzenia.

Dowiadujemy się, że Campbell dysponuje niesamowitą szybkością. Podczas jednego z meczów osiągnął prędkość 37,2 km/h. W historii Ekstraklasy nikt nawet nie zbliżył się do takiego wyniku.

Dziennikarz ten poruszył również kwestię potencjalnej kwoty, którą może pochłonąć transfer z udziałem 26-latka. Jego zdaniem będzie ona oscylowała w okolicach 300 tysięcy euro.

- Oczywiście, sprowadzenie tego piłkarza to jest jakieś ryzyko. Ale według mnie to ryzyko warte podjęcia. Wyobrażam sobie, że cena może oscylować wokół 300 tysięcy euro, nie więcej. Czyli, tyle ile Randers zapłacił za Campbella. Jeśli tak, to podjąłbym ryzyko - wyjaśnił Kokborg.

Campbell posiada również występy w reprezentacji Jamajki. Mowa o siedmiu rozegranych spotkaniach. Ostatni raz był tam widziany w październiku poprzedniego roku.

Cała rozmowa z Johnnym Wojciechem Kokborgiem jest dostępna tutaj.