Tylko na Transfery.info: Wywiad z Miroslavem Kadlecem, wicemistrzem Europy 1996
2011-12-03 23:16:36; Aktualizacja: 12 lat temu26 czerwca 1996 roku, Manchester, ponad 43 tysiące widzów na trybunach. Petr Kouba broni karnego strzelanego przez ofensywnego pomocnika reprezentacji Francji Reynalda Pedrosa, do którego późniejszą nienawiść w(...)
Pamięta Pan ten dzień?
Jak dziś. Na pewno nie życzyłbym takiego stresu, jaki przeżywałem przed wykonaniem karnego, mojemu synowi [Michal - zawodnik Bayeru Leverkusen, strzelec czterech bramek w eliminacjach]. Może nie było tego widać, ale to naprawdę straszne przeżycie. Z drugiej strony chciałbym żeby do takiej sytuacji doszło, żebyśmy znowu zawalczyli o finał.
Przejdźmy więc do losowania. W Polsce zapanowały raczej skrajne nastroje. Jedni popadli w hurraoptymizm, inni twierdzą, że nawet z takiej grupy nie mamy szansy wyjść. A jak w Czechach? Jesteście zadowoleni?
No właśnie nie podchodziłbym tak do tego losowania. Na pierwszy rzut oka grupa jest bardzo łatwa. Każdy selekcjoner już sobie myśli - tak, wyjdziemy z tej grupy. Ale sprawa nie jest prosta. W naszej grupie nie ma faworytów. No, może Rosja, chyba najbardziej doświadczona jako zespół. Ale też Polska, gospodarz. Trzeba jednak przyznać, że nie są to topowe drużyny. Wszystko się może zdarzyć, nie mnie wyrokować.
Oglądając mecze reprezentacji Czech w eliminacjach, szczególnie podobała się nam gra duetu stoperów. Podziela Pan ten pogląd?
Cóż, Gebre Selassie dopiero wdziera się do składu, zestawienie obrony jest nowe. Jeszcze za wcześnie na sądy. Prawdziwym testem dla nich będą mistrzostwa. Na razie nie wygląda to źle, ale poczekajmy aż sprawdzą się na tle silnych, zmotywowanych rywali.
Kojarzy Pan polskich zawodników?
Cóż, regularnie śledzę Bundesligę i trudno nie zauważyć dobrej formy duetu grającego w Dortmundzie. Piszczek i Lewandowski to absolutnie ligowa czołówka. Nie trzeba tutaj nic dodawać.
A co takiego jest w Bundeslidze, że tak często błyszczą w niej czescy zawodnicy?
Mamy podobną mentalność, jak Niemcy. Cenimy pracowitość, regularność. W Czechach jest dużo młodych, zdolnych zawodników. Poza tym mamy bardzo dobrą selekcję, trenerzy potrafią wyłuskać tych najlepszych. Ścieżka kariery prowadząca przez Niemcy jest u nas bardzo popularna.
Czyli ... pieniądze?
Nie, nie tylko chodzi o pieniądze, chociaż też są ważne, ale o rozwój. Serio.
Zostańmy przy finansach. Jak Pan się czuje w nowej życiowej roli - agenta piłkarskiego?
Naturalna sprawa. Zawodnikiem można być przez te 10-15 lat, potem trzeba szukać innych zadań. No ale nie do końca jestem agentem. Tylko współpracuję z agencją menadżerską. Oglądam mecze, polecam zawodników, bardzo ciekawe zajęcie. Jestem jednak szeregowym pracownikiem.
Dużo pracy?
Oj tak, mnóstwo. Często źle mówi się o menadżerach, że są pijawkami, że dbają tylko o swój własny interes. Nie mogę się z tym zgodzić. Ta praca pochłania mnóstwo środków. Telefony, samoloty. Dużo poświęceń, dużo czasu poza domem. Żeby nie było, nie bronię tych nieuczciwych! Ale praca agenta wymaga mnóstwa wyrzeczeń. No i trzeba mieć na to wszystko pieniądze, skądś je trzeba w końcu wziąć.
W tłumaczeniu pomagała Ewelina Klata.