W El Clásico nie bez kontrowersji. „Oczywista czerwona kartka”

2018-10-29 10:48:58; Aktualizacja: 6 lat temu
W El Clásico nie bez kontrowersji. „Oczywista czerwona kartka” Fot. Transfery.info
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Marca

FC Barcelona rozgromiła Real Madryt 5:1, ale nie obyło się bez kontrowersji.

Znajdujący się w kryzysie „Królewscy” nie zdołali przełamać się w meczu z Katalończykami. Spotkanie, który ma wydźwięk nie tylko rywalizacji sportowej, ale i politycznej, obnażyło ostatni problemy madrytczyków i wysoka porażka najprawdopodobniej była tylko gwoździem do trumny Julena Lopeteguiego, który nawet dziś ma zostać zwolniony. Pojawia się jednak pytanie, co by było, gdyby sędzia w końcówce podjął decyzję o wyrzuceniu z boiska Luisa Suáreza.

Urugwajczyk był bohaterem całego meczu. Strzelec hat-tricka rozpoczął swoją kanonadę w pierwszej połowie, wykorzystując rzut karny podyktowany po interwencji VAR-u. Drugiego gola zdobył w 75. minucie, podwyższając wynik na 3:1, lecz chwilę później mógł zostać antybohaterem. Napastnik ostro potraktował Nacho i nadepnął jego nogę podczas walki o piłkę. Na szczęście obyło się bez złamania u obrońcy Realu, ale sytuacja wywołała niemałe kontrowersje.

Zaraz po zagraniu Suárez podszedł do zwijającego się z bólu Hiszpana i przepraszał go za swoje zachowanie. Sędzie José María Sánchez Martínez ukarał snajpera żółtą kartką, a defensor gości mógł kontynuować grę i ostatecznie na tym się skończyło. Andujar Oliver, ekspert do spraw sędziowskich, stwierdził jednak na antenie „Radio Marca”, że dziwi go brak interwencji sędziego wideo.

- To duży błąd Sáncheza Martíneza, ponieważ to było zagranie, za które powinna zostać pokazana oczywista czerwona kartka. To wyraźne nadepnięcie na nogę obrońcy Realu - stwierdził Oliver.

Grając w przewadze przez ponad 10 ostatnich minut meczu Realowi być może udałoby się przynajmniej wyrównać, lecz zamiast tego słaba forma drużyny pogłębiała się. Suárez kilka minut po feralnym zajściu skompletował hat-tricka, a wynik meczu na 5:1 ustalił Arturo Vidal.