„Wyrzucenie mnie z Liverpoolu? Jednym z powodów był Henderson!”

2016-10-12 17:38:41; Aktualizacja: 8 lat temu
„Wyrzucenie mnie z Liverpoolu? Jednym z powodów był Henderson!” Fot. Transfery.info
Marcin Żelechowski
Marcin Żelechowski Źródło: talkSPORT

Damien Comolli stara się przekonać, że niesłusznie pożegnano go w Liverpoolu.

Francuz w listopadzie 2010 roku pojawił się Anfield, gdzie objął stanowisko dyrektora do spraw strategii piłkarskiej. Wówczas, mając pewien wpływ na przeprowadzone przez "The Reds" transfery, przyczynił się do sprowadzenia Luisa Suareza i Andy'ego Carrolla. Chociaż ten drugi okazał się mocno nietrafionym i znacznie przepłaconym wyborem, Urugwajczyk zapewnił działaczowi nową posadę - dyrektora sportowego.

W nowej roli były skaut Arsenalu nie próżnował. W letnim oknie, poprzedzającym sezonie 2011/2012 ściągnął do Liverpoolu aż siedmiu zawodników: Jordana Hendersona, Charlie'ego Adama, Stewarta Downinga, Doniego, Jose Enrique, Sebastiána Coatesa i Craiga Bellamy'ego. Czas pokazał, że zakupów tych nie należało zaliczyć do zbyt udanych. Już w kwietniu 2012 roku Comolli został za nie wyrzucony z klubu, chociaż w oficjalnym oświadczeniu poinformowano o rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron. On sam tłumaczył natomiast, że odchodzi z powodów rodzinnych, ale dzisiaj nie ukrywa, że media miały rację.

Były dyrektor sportowy Tottenhamu (sprowadził tam m. in. Bale'a i Modricia) wyjawił, że zarząd "The Reds" miał do niego pretensje przede wszystkim o Jordana Hendersona. Władze klubu uważały, że cena zapłacona za Anglika (około 20 milionów funtów) była zupełnie nieadekwatna do jego piłkarskich umiejętności. Copolli wskazuje w ten sposób, że opinia jego zwierzchników okazała się zupełnie nietrafiona.

- Henderson to jeden z głównych powodów mojego zwolnienia z Liverpoolu. Powiedziano mi, że sprowadzając go, popełniłem błąd i zmarnowałem pieniądze. Każdy ma prawo do własnego zdania, ja myślę, że zrobiłem dobry interes - oświadczył Comolli.

- On był wówczas młodym, zdolnym zawodnikiem. Wiemy, że za angielskich piłkarzy płaci się więcej i często są przepłacani, ale wspólnie z moimi współpracownikami wiedzieliśmy, że kupujemy wybitnego gracz - dodał.

- Nigdy tego nie mówiłem, ale czułem, że on zostanie w przyszłości kapitanem Liverpoolu. Wiem, że teraz łatwo jest o tym opowiadać, ale naprawdę byłem o tym przekonany - zakończył.