Wisła Kraków po porażce z Podbeskidziem Bielsko-Biała liczyła, że w piątek wróci na zwycięską ścieżkę. Przed własną publicznością przyszło zmierzyć się z niżej notowanym Zagłębiem Sosnowiec.
W głowach podopiecznych Radosława Sobolewskiego na pewno pojawiły się wspomnienia z minionego sezonu, kiedy „Czerwono-zielono-biali” na finiszu pozbawili „Białą Gwiazdę” bezpośredniego awansu do Ekstraklasy.
Tym razem Wisła Kraków robiła wszystko, by jak najszybciej wyjść na prowadzenie i nie pozostawiać nic przypadkowi.
Swoje szanse mieli między innymi Dawid Szot czy Szymon Sobczak, a także Ángel Rodado.
Ostatecznie jednak nie udało się sforsować dobrze dysponowanej tego dnia defensywy Zagłębia Sosnowiec. Podobnie, jak kilka miesięcy wcześniej między słupkami dwoił się i troił doświadczony Mateusz Kos.
36-latek związany w przeszłości z Rakowem Częstochowa tym razem zdołał zachować czyste konto.
To dla niego czwarta taka sytuacja w tym sezonie.
Dzięki jego znakomitej postawie Zagłębie Sosnowiec tymczasowo awansowało w tabeli na szesnaste miejsce. Do bezpiecznej lokaty brakuje jednego punktu.
Wisła Kraków natomiast jest ósma i ma na swoim koncie 21 „oczek”.