Przygodę 26-letniego Brazylijczyka na Allianz Stadium należy uznać za wielkie rozczarowanie. Piłkarz przychodził do Turynu wprost z FC Barcelony, w której pokłócił się z ówczesnym zarządem.
Środkowy pomocnik zapowiadał się na świetnego zawodnika, co skłoniło działaczy „Starej Damy” do wyłożenia za niego ponad 75 milionów euro. Jak już dzisiaj wiadomo, kwota ta okazała się mocno przesadzona.
22-krotny reprezentant Brazylii nie potrafił na włoskich boiskach nawiązać choćby przez chwilę do swojej poprzedniej formy, irytując kibiców swoim niezaangażowaniem. Oczywiście duży wpływ na jego postawę miały liczne kontuzje, które pojawiały się u niego regularnie – na przestrzeni dwóch lat spędzonych w Juve pauzował łącznie przez 151 dni.
Jego dotychczasowe liczby we Włoszech tylko potwierdzają, jak dużym zawodem okazał się być były piłkarz „Dumy Katalonii” - 63 spotkania, bramka i asysta.
Włodarze 36-krotnego mistrza Italii są gotowi do rozstania, licząc, że te uda się sfinalizować jeszcze podczas trwającego okna. Do tej pory brakowało jednak zainteresowanych.
Wedle rewelacji Nicolò Schiry na horyzoncie pojawiły się dwa kluby zastanawiające się żywo nad angażem 26-latka z Goiânii. Mowa o FC Porto i Olympique’u Lyon.
Zarówno Portugalczycy, jak i Francuzi nie złożyli jeszcze ofert na biurko Juventusu, aczkolwiek te mogą nadejść wkrótce.
Sytuacja ma być dynamiczna, gdyż ekipa z Piemontu naciska wręcz na odejście, wykazując gotowość do dużych ustępstw w kwestii swojego transferowego niewypału z 2020 roku.