Robert Lewandowski w tym sezonie nie przeżywał najlepszego czasu. W FC Barcelonie oraz w kadrze często zawodził i spekulowano o tym, że czas polskiego napastnika chyba powoli mija i już latem może odejść z Katalonii, by przenieść się na piłkarską emeryturę do Stanów Zjednoczonych czy Arabii Saudyjskiej.
35-latek jednak do siebie wziął stwierdzenie „nowy rok - nowy ja”, bo w 2024 prezentuje się naprawdę świetnie i zamyka usta krytykom. Lewandowski od stycznia zapisał na swoim koncie aż 11 trafień, a ostatni mecz z Atlético, w którym wpisał się na listę strzelców i zaliczył dwie asysty, był chyba najlepszym jego występem od lat, a na pewno od czasu dołączenia do katalońskiego klubu.
***
„Serio? Naprawdę?”. Robert Lewandowski nie dowierzał absurdalnemu pytaniu dziennikarza [WIDEO]
Taka forma 35-latka cieszy polskich kibiców, bo w najbliższym czasie okaże się, czy podopieczni Michała Probierza wywalczą awans na Mistrzostwa Europy.
Pierwszym krokiem do tego ma być pokonanie Estonii. Polacy są w tym starciu murowanymi faworytami, ale po ostatnich rozczarowaniach, jakie zapewniała kibicom kadra, Lewandowski na konferencji prasowej otrzymał pytanie o czarny scenariusz, a mianowicie, czy jeśli nie wygramy z Estonią, to 35-latek zdecyduje się zakończyć karierę reprezentacyjną.
- To mecze barażowe, nieważne jak, ale trzeba wygrać, żeby awansować do finału, a potem na Mistrzostwa Europy. Spekulacje na temat mojej przyszłości? Na dzień dzisiejszy nie myślę o tym, więc żadne decyzje po tym meczu nie zostaną podjęte - odpowiedział kapitan polskiej reprezentacji, czym zapewne uspokoił kibiców.