Chelsea wkroczyła w nową erę. Po odejściu Romana Abramowicza interesy klubu przejął amerykański milioner Todd Boehly. Nowa władza momentalnie wzięła się do roboty, kontraktując już kilkunastu zawodników i w końcu zatrudniając nowego trenera.
Na czele nowego projektu tworzonego na Stamford Bridge stanął perspektywiczny angielski szkoleniowiec - Graham Potter. Były opiekun Brighton Hove & Albion stanął więc przed ogromnym wyzwaniem. 47-latka otoczono dużym zaufaniem, lecz ten jak na razie kompletnie zawodzi.
Zdobywca Pucharu Szwecji z Östersund do tej pory prowadził „The Blues” w 21 spotkaniach. W tym czasie jego podopieczni odnotowali, uwaga, zaledwie dziewięć zwycięstw, pięć remisów i siedem porażek. Takie liczby zespołowi, który walczy o najwyższe cele, po prostu nie przystoją.
Wokół Pottera zaczyna robić się nerwowo. Oczywiście, ten nie straci z dnia na dzień pracy, aczkolwiek zarząd zaczyna coraz intensywniej przyglądać się innym opcjom. Coraz więcej mediów podaje, że jeśli 47-latek do końca sezonu nie odnotuje zauważalnej poprawy, to latem pożegna się z posadą.
Christian Falk z „Bilda” donosi, iż na Stamford Bridge nie porzucono tematu Olivera Glasnera. Austriak wykonuje solidną robotę za sterami Eintrachtu Frankfurt, z którym sięgnął w minionej kampanii po triumf w Lidze Europy. Obecnie podopieczni 48-latka okupują piątą pozycję w tabeli Bundesligi, tracąc zaledwie pięć punktów do pierwszego Bayernu Monachium.
Chelsea zainteresowanie Glasnerem wykazywała już latem. Wówczas postawiono jednak na Pottera. Nie ma wątpliwości, że to właśnie on będzie głównym kandydatem do zastąpienia Anglika.