Ekipa z województwa wielkopolskiego przyjechała do Kielc z zamiarem przełamania złej passy i zanotowania pierwszego zwycięstwa po trzech poniesionych porażkach z rzędu.
Najpierw realizację tego planu Warcie Poznań utrudniała awaria prądu, potem oprawa fanów kieleckiego zespołu i przyzwoita postawa gospodarzy.
Mimo to goście wyszli na prowadzenie w tym pojedynku po tym, jak Mateusz Kupczak wykorzystał fatalny w skutkach błąd Nono.
Podopieczni Dawida Szulczyka nie dowieźli jednak korzystnego dla siebie rezultatu, ponieważ w ostatniej akcji meczu do wyrównania doprowadzi Martin Remacle.
Z tego powodu szkoleniowiec Warty nie ukrywał złości po utracie szansy na zdobycie trzech punktów.
- Jesteśmy bardzo rozczarowani końcówką meczu. Szczególnie ostatnimi dwoma akcjami. Chcieliśmy je zagrać inaczej, żeby odepchnąć rywala od naszego pola karnego. Przez ostatni kwadrans udawało nam się to, bo Korona nie stwarzała żadnego zagrożenia. Poza tym nie przypominam sobie oddanego przez nich celnego strzału w drugiej połowie - zaczął Szulczek.
- Szkoda tej ostatniej sytuacji. Wyskakiwaliśmy do pressingu i sędzie podyktował rzut wolny, z którego padła bramka wyrównująca. Powinniśmy to wybronić - dodał odnośnie wyrównania gospodarzy.