Biało-czerwoni trafili do jednej grupy eliminacyjnej z Czechami, Albanią, Mołdawią oraz Wyspami Owczymi.
Mimo stosunkowo łatwej drabinki Robert Lewandowski i spółka omal nie zostali wyprzedzeni przez Mołdawię, co sprawiłoby, że piłkarze byliby skazani na oglądanie turnieju w telewizji.
Przed barażami Michał Zachodny przeanalizował położenie reprezentacji Polski.
– Trafiliśmy do grupy marzeń. Najsłabszej w rozgrywkach. Byliśmy faworytami, tymczasem niewiele brakowało, a wyprzedziłaby nas Mołdawia, z którą notabene zdobyliśmy jeden punkt w dwóch spotkaniach. Sytuacja jest bardzo zła. Statystyki nie przemawiają na naszą korzyść. Ostatni raz dwa mecze z rzędu w grze o stawkę wygraliśmy prawie dwa lata temu. Tymczasem stawka jest naprawdę ogromna. Po fatalnym występie w kwalifikacjach nie ma miejsca na kolejne potknięcie – podsumował.
– Występy w kadrze różnią się od tych w klubie. Kibice oczekują zwycięstw, zaangażowania i dobrych występów. Presja jest ogromna. Zwłaszcza że polska kadra przeżywa trudny okres, zawodzi i znajduje się w ogniu krytyki. Od piłkarzy grających w czołowych klubach oczekuje się więcej. Tymczasem nie każdy może być liderem i wznosić się na wyżyny – zauważył.
Rywalem Polski w półfinale będzie Estonia. Zwycięstwo zapewni nam udział w finale, a wówczas drużyna powalczy o awans z Walią lub Finlandią, które także znajdują się w ścieżce A.
Najlepszy z tej czwórki dołączy do grupy D z Francją, Holandią i Austrią.