23-latek od 2014 roku gra we Włoszech, gdy Palermo wypożyczyło go z Santosu. Sezon później na podobny ruch zdecydowała się Roma, która zimą 2016 roku wykupiła go za dwa miliony euro. Lewy obrońca długo czekał na wywalczenie sobie miejsca w składzie, ale w końcu zdobył zaufanie Luciano Spalettiego i w bieżącej kampanii rozegrał już 30 spotkań we wszystkich rozgrywkach.
Pod koniec marca Emersonowi przyznano włoski paszport i rozgorzała dyskusja nad powołaniem go do kadry narodowej. Piłkarz miał już na swoim koncie występy w młodzieżowych kadrach Brazylii, a z jego ojczyzny docierały doniesienia, jakoby Tite także brał pod uwagę włączenie go do kadry na kolejne mecze. „Canarinhos” muszą jednak pogodzić się ze stratą potencjalnego reprezentanta.
Emerson podjął bowiem decyzję, że będzie reprezentował włoskie barwy i najprawdopodobniej pojawi się wśród powołanych przez Giampiero Venturę. Spotkał się już zresztę z selekcjonerem, który przekazał, że bardzo na niego liczy. Zawodnik uzasadnił również, że o wyborze zdecydował fakt, że selekcjoner Brazylii pominął go przy ostatnich nominacjach.
- W sercu jestem Brazylijczykiem i nigdy nie będę temu zaprzeczał. Włochy otworzyły mi jednak drzwi do kariery. Przeżywam tu teraz świetne chwile i nie ukrywam, że to pewna forma podziękowania. Rozważałem to już od dłuższego czasu, a teraz stało się to możliwe. Mam rozdarte serce, ale jestem pewien, że postąpiłem słusznie. Postawiłem na kadrę, która daje mi piękne perspektywy.
- Nie będę kłamał, że byłem szczęśliwy, mając nadzieję na powołanie z Brazylii, którego potem nie dostawałem. Nie zamierzam jednak narzekać. Liczyłem, że dostanę szansę przy ostatniej okazji, ale znów się zawiodłem. To był koniec. Trzy czy cztery dni później musiałem dać odpowiedź Włochom. Poczułem ulgę, mówiąc „tak”.