Ernest Muçi po trzyletniej przygodzie z Legią Warszawa podjął dość niespodziewaną decyzję o zmianie otoczenia.
Do biura stołecznego zespołu wpłynęła atrakcyjna oferta z Beşiktaşu opiewająca na dziesięć milionów euro.
Negocjacje pomiędzy obiema stronami doszły do skutku, a Albańczyk stał się najdroższym obcokrajowcem w historii Ekstraklasy.
Poniedziałkowe starcie w Süper Lig z Kayserisporem zakończone bezbramkowym remisem było dla Muçiego oficjalnym debiutem w nowym zespole.
22-latek rozegrał pełne spotkanie na pozycji prawego skrzydłowego. Nie miał zbyt dużo klarownych sytuacji, udało mu się oddać jedno celne uderzenie.
„Przyciągał uwagę ambitnym charakterem, klasą gry, skutecznymi podaniami i strzałami” - mogliśmy przeczytać w tureckich mediach.
Kibice znad Bosforu debiut Muçiego oceniają głównie w pozytywny sposób, podkreślając jego duże umiejętności techniczne oraz sporą odwagę w poczynaniach ofensywnych.
Wielokrotnie pojawiała się również opinia, że obecny szkoleniowiec Beşiktaşu - Fernando Santos, popełnił duży błąd, wystawiając Albańczyka na prawym skrzydle.
Według sympatyków Beşiktaşu ich nowy nabytek o wiele lepiej sprawdziłby się na pozycji za napastnikiem.
Drużyna ze Stambułu plasuje się obecnie na czwartej lokacie w ligowej tabeli ze stratą dwudziestu sześciu punktów do liderującego Galatasaray.