22-latek kilka miesięcy temu odmówił podpisania nowej umowy z Interem Mediolan, co postanowili wykorzystać przedstawiciele „Dumy Katalonii”. Skontaktowali się oni z otoczeniem gracza i wynegocjowali warunki współpracy. Od tego czasu trwają rozmowy obu klubów w celu osiągnięcia konsensusu odnośnie kwoty transferu.
Włosi zaczęli wskazywać na klauzulę odstępnego, która wynosi 111 milionów euro i wygasa siódmego lipca. Tymczasem Hiszpanie obrali inną drogę i postawili na tradycyjne negocjacje.
To sprawiło, że „Blaugrana” zaproponowała rozmaitych piłkarzy, jak chociażby Arturo Vidal, Ivan Rakitić czy Nélson Semedo. Do gustu Antonio Conte najbardziej przypadł jednak Junior Firpo, którego klub wycenił na 41 milionów euro. W efekcie FC Barcelona musiałaby dopłacić do całej transakcji 70 milionów euro.
Kiedy już się wydawało, że operacja zmierza do finalizacji, okazało się, że Inter Mediolan nie zgadza się z wyceną mistrza Hiszpanii i ocenia jego wartość na około 20 milionów euro. Tym samym wróciliśmy do punktu wyjścia.
Dziś, gdy w przyszły wtorek wygasa wspomniana klauzula, Katalończycy z jednej strony się denerwują, a z drugiej cieszą. Dlaczego? Zostało im mało czasu na zgromadzenie potrzebnej kwoty, jednak po przekroczeniu terminu, mając po swojej stronie aprobatę zawodnika, będą mogli obniżyć żądania Interu Mediolan. Nie można zapominać przy tym, że od tego momentu „Nerazzurri” będą w stanie postawić weto wobec każdej oferty ekipy z Camp Nou.
Środkowy napastnik w trwających rozgrywkach wziął udział w 36 spotkaniach. W tym czasie strzelił 17 goli i zanotował pięć asyst.