30-letni zawodnik, który prawdopodobnie wybiegnie w pierwszym składzie Luiza Felipe Scolariego w meczu Mistrzostw Świata z Chorwacją, powrócił do swojej ojczyzny w 2009 roku.
Fred spędził cztery lata w Lyonie, a następnie podpisał kontrakt z Fluminense. Ostatnio łączono go z możliwymi przenosinami do Barcelony.
- To był mój wybór, by wrócić do domu. Miałem też oferty z Włoch i Anglii - stwierdził 30-latek.
Napastnik skomentował też potencjalne odejście z Ameryki Południowej w przypadku dobrej postawy na Mistrzostwach Świata: - Owszem, istnieje taka możliwość. Teraz jestem jednak skupiony jedynie na turnieju i zapewnieniu Brazylii szóstego zwycięstwa w tych rozgrywkach.
Fred uważa, że gra na własnym terenie będzie dla Brazylii dużą przewagą nad rywalami, co pokazało wsparcie fanów podczas Pucharu Konfederacji, pomagając "Canarinhos" w zwycięstwie nad Włochami, Urugwajem i Hiszpanią.
Zawodnik rozumie też duże oczekiwania, które będą spoczywać na ramionach podopiecznych Scolariego. Na ostatnim mundialu rozgrywanym w tym kraju, w 1950 roku, Brazylijczycy w finale doznali bowiem porażki z rąk Urugwaju.
- Musimy pozbyć się złych duchów z tamtego roku. Mamy świadomość, że jesteśmy faworytami i że ma to wiele wspólnego ze zwycięstwem w Pucharze Konfederacji - zakończył Fred.