Hervé Renard to szkoleniowiec, który dał się poznać z dobrej strony przy okazji mundialu w Katarze. To przecież prowadzona przez niego reprezentacji Arabii Saudyjskiej jako jedyna na całym turnieju była w stanie poskromić późniejszego triumfatora imprezy, Argentynę.
Choć zespół z Zatoki Perskiej ostatecznie nie awansował do fazy pucharowej, to i tak pozostawił po sobie dobre wrażenie.
Pomimo obowiązującego kontraktu mówiło się zatem, że wspomniany selekcjoner poszuka dla siebie zatrudnienia w innym miejscu. Chciał on podjąć bowiem nowe wyzwanie.
Nazwisko Renarda przewijało się zatem w spekulacjach w kontekście objęcia takich reprezentacji jak Polska czy Belgia. Ostatecznie jednak 54-latek objął zupełnie inny, a zarazem zaskakujący dla wielu kierunek i będzie prowadził drużynę narodową Francji kobiet.
Oficjalna informacja w tej sprawie pojawiła się w czwartkowe popołudnie. Podpisał on z nowym pracodawcą kontrakt, który będzie obowiązywał do zakończenia Igrzysk Olimpijskich, które Paryż zorganizuje w 2024 roku.
Na stanowisku zastąpi on Corrine Deacon.
Dla Renarda to zupełna nowość, bo w przeszłości prowadził tylko męskie zespoły. W „CV” ma takie drużyny narodowe jak między innymi Zambia, Angola, Wybrzeże Kości Słoniowej, Maroko oraz wspomniana Arabia Saudyjska.
Pierwszym poważnym sprawdzianem Francuza będzie letni mundial kobiet. Na nim „Trójkolorowe” zmierzą się z Jamajką, Panamą oraz Brazylią.