Osiem wniosków po marcowym zgrupowaniu reprezentacji Polski
2024-03-27 13:51:08; Aktualizacja: 7 miesięcy temuZakończyło się zgrupowanie, po którym nasi reprezentanci wywalczyli awans na EURO 2024. Jakie wnioski możemy po nim wyciągnąć?
Reprezentacja Polski podczas marcowego zgrupowania uzyskała awans na Mistrzostwa Europy. Najpierw pokonaliśmy 5:1 Estonię w Warszawie, a później w Cardiff pokonaliśmy reprezentację Walii po serii rzutów karnych. Co wiemy po pierwszych meczach naszej drużyny narodowej w 2024 roku?
Nicola Zalewski w już listopadowych meczach pokazał się z bardzo dobrej strony, a w marcu to tylko potwierdził. Z Estonią asysta i wydatny udział przy trafieniu samobójczym, do tego to dzięki niemu graliśmy w przewadze jednego gracza. Poza tymi rzeczami niesamowicie aktywny, robił bardzo dużo szumu z przodu. Natomiast na tle Walii również wyglądał bardzo dobrze, był pewny siebie, świetnie dryblował i wygrywał pojedynki. Był aktywny, wiedział kiedy przerzucić piłkę na drugą stronę i dobrze dośrodkowywał.
Ogólnie wahadła są naszą siłą. Przemysław Frankowski także pokazywał, że można na niego liczyć. Dobrze na prawej stronie wyglądała jego współpraca z Piotrem Zielińskim. Piłkarz Lens też był zdecydowanie pewnym punktem drużyny. Pytanie tylko, co się stanie, jeśli ktoś inny będzie musiał występować na wahadłach? Nie mamy już piłkarzy na tej pozycji na tym samym poziomie. Niby jest Marty Cash, ale na ten moment w reprezentacji jeszcze nie pokazał wiele dobrego.Popularne
Jan Bednarek to tykająca bomba. W sumie nie jest to nic nowego, ale ze względu na jego występy w klubie można było się łudzić, że w końcu to będzie jego czas w reprezentacji. Bramka ze słabiutką, grającą w dziesięciu Estonią, pada na jego konto. Z Walią też się nie popisywał, dzięki niemu Paweł Dawidowicz zapracował na solidną notę, bo musiał korygować wszelkie błędy i braki swojego kolegi. Co zrobić z 27-latkiem? O tym napiszemy później.
Przed zgrupowaniem reprezentacji Polski w wielu miejscach pojawiały się głosy, że powinniśmy grać na czterech obrońców, ponieważ Mikel Arteta w Arsenalu wystawia Jakuba Kiwiora na lewej obronie. Jednak patrząc na to, o czym pisaliśmy wcześniej, musimy grać na trzech stoperów. Mamy dobrych środkowych obrońców i wahadłowych, ponadto w takim ustawieniu potrafimy konstruować sytuacje, było widać w meczu z Walią, że w niektórych momentach nasze akcje się zazębiały.
Nie kupujemy argumentu, że nie oddaliśmy celnego strzału. Wyobraźmy sobie, że Karol Świderski dochodzi do dośrodkowania Przemysława Frankowski albo, że Jakub Piotrowski po uderzeniu z dystansu trafia kilkanaście centymetrów bardziej w lewo - takiej narracji by nie było.
Były szkoleniowiec Cracovii oczywiście, i chwała mu za to, bierze pod uwagę formę zawodników, jednak ceni też sobie sprawdzone rozwiązania. Takim choćby było powołanie Pawła Wszołka w miejsce Dominika Marczuka. Oczywiście, gracz Legii Warszawa nie jest w wybornej formie, ale on już w drużynie narodowej grał i nie zawiódł. Marczuk nie zanotował jeszcze nawet debiutu, więc postawienie na niego z Walią byłoby wysoce ryzykowne. Rzecz jasna, nie wiemy jakby się spisał, bo Przemysław Frankowski mógł wystąpić, ale zaryzykujemy wręcz stwierdzenie, że pozostawienie szansy na występ Marczuka byłoby nieodpowiedzialne.
Trzeba też oddać 51-latkowi, że nie boi się wprowadzania swoich autorskich pomysłów, które potrafiły się sprawdzić. Pomyślmy, kto by powołał Tarasa Romanczuka na marcowe zgrupowanie? Oczywiście wchodzimy tu w gdybologię, ale nie sądzimy, że inna osobą na miejscu Probierza powołałaby gracza Jagiellonii Białystok. Sądzimy nawet, że część trenerów na miejscu bytomianina zaprosiłaby na zgrupowanie Jakuba Piotrowskiego, który, jak się okazuje, będąc graczem ligi bułgarskiej, może być jedną z czołowych postaci tej kadry.
Selekcja negatywna i pozytywna to rzeczy, które w ostatnich latach rzadko się zdarzały. Probierz pokazał to już w listopadzie, kiedy po fatalnych meczach w październiku nie powołał Arkadiusza Milika, którego wcześniej bronił. Mamy nadzieję, że dalej będzie przeprowadzał taką selekcję i albo odstawi Jana Bednarka od gry, albo nie będzie mu w ogóle wysyłać powołań.
Jest pomysł na ten zespół. Tak, źle by było, gdyby nie było pomysłu, ale patrząc na poprzednika Michała Probierza, jest to zmiana ja plus. Za Fernando Santosa reprezentacja grała bez ładu i składu, teraz widać, że Michał Probierz opracowuje plan na rywala w odpowiedni sposób. Z Estonią się sprawdziło, z Walią również. Nie mieliśmy na naszych przeciwników ruszyć z otwartą przyłbicą. Ten mecz miał po prostu zostać wygrany, a Probierz postawił na bezpieczne, niezbyt ryzykowne rozwiązanie.