Jeszcze kilka miesięcy temu 18-letni Anglik nie chciał nawet słyszeć o ofercie przedłużenia kontraktu z „The Blues”. Był on bowiem zaślepiony wizją gry w podstawowym składzie Bayernu Monachium, który po zapowiadanych odejścia Arjena Robbena oraz Francka Ribéry’ego, szukał wzmocnień zespołu. Bawarczykom mocno zależało na zakontraktowaniu obiecującego skrzydłowego, dlatego nie ustawały próbuje wyjęcia go ze Stamford Bridge. Najnowsza propozycja miała wynosić 45 milionów funtów, co biorąc pod uwagę wygasającą w czerwcu 2020 roku umowę, należy uznać za co najmniej godną rozważenia.
Zarząd Chelsea przez te wszystkie miesiące nie zmienił zdania i cały czas próbował nakłonić swojego zawodnika do pozostania. Kiedy jednak do Chelsea wrócił Frank Lampard, nastąpił nagły zwrot akcji, i to sam Callum Hudson-Odoi postanowił zmienić zdanie. Oczywiście, wielkie znaczenie miały mediacje ze strony nowego szkoleniowca angielskiej ekipy. W efekcie rozpoczęto negocjacje, które powoli zbliżają się do końca.
Nicolò Schira przekazał bowiem, że strony prowadzą zaawansowane rozmowy na temat przedłużenia współpracy i tak jak informowano wcześniej, planowo umowa ma wiązać skrzydłowego z „The Blues” do 30 czerwca 2024 roku. Nowe porozumienie gwarantuje 18-latkowi gażę na poziomie ośmiu milionów euro plus bonusy.
Dodajmy jednak, że tę sytuację śledzą uważnie Bayern Monachium oraz Atlético Madryt, które liczą na fiasko. Kibice Chelsea nie mają jednak powodu do zmartwień, gdyż według wspomnianego dziennikarza Callum Hudson-Odoi jest w pełni skupiony na projekcie obecnego pracodawcy.
Jak dotąd Anglik uzbierał w pierwszym zespole 28 występów, które okrasił pięcioma trafieniami i taką samą liczbą finalnych podań.