Jasne było, że po transferze do Arsenalu częstotliwość występów Jakuba Kiwiora znacznie zmaleje. Defensor, który w Spezii Calcio pełnił kluczową rolę, spotkał w Londynie sporą konkurencję, a do tego trafił do rozpędzonej drużyny w trakcie sezonu.
Od momentu styczniowej przeprowadzki ze słonecznej Italii 23-latek w trykocie „Kanonierów” uzbierał zaledwie 85 minut, rozbitych na trzy spotkania - dwa w Premier League (14 minut) i jedno w Lidze Europy (71 minut). Jak widać, szału nie ma.
W minioną niedzielę Kiwior otrzymał szansę od Mikela Artety w niezwykle wymagającym meczu z Liverpoolem. Co prawda Polak zameldował się na placu gry dopiero w 80. minucie, lecz z pewnością musiał zmierzyć się z bardzo trudnym zadaniem.
Przez całą drugą połowę Arsenal był w odwrocie, broniąc się przed nacierającymi podopiecznymi Jürgena Kloppa.
Już kilkanaście sekund po wejściu Kiwior mógł popełnić brzemienny w skutkach błąd, dający gola przeciwnikowi. Reprezentant Polski nie trafił w piłkę, tworząc dziurę w formacji defensywnej przyjezdnych z Emirates Stadium. Na szczęście dla 23-latka sytuacji nie wykorzystał Darwin Núñez.
Wychowanek GKS-u Tychy nie uchronił liderów Premier League od straty gola na 2:2 w 87. minucie, gdy na listę strzelców wpisał się Roberto Firmino.
Cóż, po tym występie Mikel Arteta na pewno nie nabierze zaufania do Kiwiora. Przed stoperem znad Wisły sporo pracy.