Prawy wahadłowy wykorzystał okazję na przeprowadzkę pod skrzydła Janusza Niedźwiedzia, który wkrótce rozpocznie walkę o przetrwanie beniaminka w polskiej elicie. Jak sam przyznał, Chorzów zna jak własną kieszeń i ucieszył się z możliwości poszukania szansy na bardziej regularną grę w ekipie, na której mecze chodził jako nastolatek.
Stąd też, według Urbana, zmiana barw Dadoka w tym przypadku powinna stanowić wyjątek od reguły. Obaj panowie odbyli szczerą rozmowę co do oczekiwań na wiosnę. Skonkludowano, iż dalsza współpraca na obiekcie imienia Ernesta Pohla. mija się z celem.
– Tak, oczywiście, że z nim rozmawiałem. Faktycznie istnieją takie przykłady ekstremalne, gdzie przejście z jednego klubu do drugiego jest wręcz niemożliwe. Są też takie sytuacje, gdzie nie powinno być z tym większego problemu i wydaje mi się, że tak będzie w tym przypadku. Nie miałem większego problemu z Robertem w drużynie, natomiast on nie był pewny ile będzie grał, nie mogłem mu tego zagwarantować – wyjaśnił Urban.
– Rywalizacja szczególnie na bokach u nas była i jest bardzo duża. [...] Nie mogłem mu zagwarantować minut, więc wypracowaliśmy kompromis. Dostał ofertę z Ekstraklasy i ma tam szansę grać więcej, więc zdecydował się z niej skorzystać – dodał.
Dadok ostatecznie związał się z Ruchem na zasadzie wolnego transferu krótkoterminową umową do końca sezonu z możliwością jej przedłużenia o 12 miesięcy.
Jesienią na poziomie Ekstraklasy wystąpił w barwach zabrzan 16-krotnie, ale tylko w pięciu przypadkach wychodził w podstawowym składzie. Dołożył jedną asystę.