Nim posadę menedżera „Czerwonych Diabłów” opuścił sir Alex Ferguson, Szkot zdążył namaścić „Mou” na swojego następcę.
Początkowo w klubie postawiono na Davida Moyesa, a potem drużynę przejął Louis van Gaal.
Biorąc to pod uwagę, przyjazd Portugalczyka nastąpił dopiero latem 2016 roku.
Już w pierwszym sezonie z nim na ławce Manchester United wygrał Tarczę Wspólnoty, Puchar Ligi Angielskiej oraz Ligę Europy.
W drugiej kampanii zabrakło trofeów, ale zamiast tego ekipa zajęła drugie miejsce w tabeli Premier League, które zgodnie z jego słowami było niczym mistrzostwo Anglii.
Podczas trzeciego roku pojawiło się sporo zgrzytów nie tylko z zawodnikami, ale i władzami. Poszło o niespełnione obietnice dotyczące wzmocnień.
Mimo przedłużenia umowy do 2021 roku José Mourinho nie wypełnił zatem kontraktu i już 18 grudnia 2018 roku stracił pracę.
Od tego czasu oglądaliśmy go na ławkach Tottenhamu Hotspur oraz Romy.
61-latek jest do wzięcia, a chętnych na usługi dwukrotnego triumfatora Ligi Mistrzów nie brakuje. Mówi się głównie o Arabii Saudyjskiej.
Tak jak w przypadku Cristiano Ronaldo, utytułowany strateg przed opuszczeniem Europy chciałby się dobrze zastanowić.
Mourinho doszedł do wniosku, że ciągle ma coś do udowodnienia kibicom MU oraz samemu sobie. W związku z tym jest otwarty na powrót.
Aktualnie pieczę nad zespołem sprawuje Erik ten Hag. Nic nie wskazuje też na jego zwolnienie, ale życie może napisać różne scenariusze.
Wydaje się, że w tej sytuacji szkoleniowiec wstrzyma się z decyzją do końca sezonu.