Jeżeli ktoś rozpoczął zainteresowanie piłką nożną przynajmniej kilka lat temu, to najpewniej pierwszym imieniem, jakie skojarzy mu się z nazwiskiem Inzaghi, jest Filippo. Wieloletni napastnik Milanu, o którym mówiono, że urodził się na pozycji spalonej, przez wiele sezonów piłkarskiej kariery pozostawiał swojego młodszego brata, Simone, w cieniu. Sytuacja zmieniła się diametralnie po przejściu obu na emeryturę.
Filippo początkowo otrzymał możliwość poprowadzenia Milanu, ale nie udało mu się przywrócić drużyny na właściwe tory i po jednym sezonie odszedł z drużyny. Po roku przerwy 44-latek zdecydował się na objęcie trzecioligowej Venezii, z którą ma ambitny plan awansowania do rozgrywek Serie A. Mniej więcej w tym samym czasie pierwszym szkoleniowcem Lazio został jego brat, Simone.
Teraz to ten młodszy zajmuje wyższą pozycję w zawodowej hierarchii, mając na swoim koncie między innymi wygranie Superpucharu Włoch i, przede wszystkim, nadanie rzymianom unikalnego, ofensywnego stylu gry. Już w przyszłym sezonie może dojść w lidze włoskiej do bratobójczych pojedynków, bo Filippo w pierwszym sezonie awansował z Venezią do Serie B i jest na dobrej drodze do powtórzenia tego wyczynu także na wyższym poziomie rozgrywkowym.
Po dziesięciu kolejkach drużyna starszego z Inzaghich zajmuje drugie miejsce w Serie B, mając identyczny dorobek punktowy, jak pierwsze Empoli. Awans, pomimo roli beniaminka rozgrywek, nie byłby niczym niezwykłym dla tej ligi. Już w poprzednim sezonie identycznego wyczynu dokonały dwie drużyny, czyli SPAL oraz Benevento.