Przygoda „Wojskowych” z Ligą Europy zaczęła się jak marzenie. Mało kto spodziewał się bowiem wygranej w pojedynku z przedstawicielem rosyjskiej Priemjer-Ligi, nie mówiąc już o pokonaniu angielskiego rywala. W obu meczach zespół prowadzony wtedy jeszcze przez Czesława Michniewicza wygrywał 1:0.
Następnie przyszło starcie z SSC Napoli. Do 76. minuty warszawiacy remisowali bezbramkowo i można z góry założyć, że mistrz Polski taki wynik wziąłby z pocałowaniem ręki. Skończyło się jednak na 0:3.
Dzisiaj doszło do rewanżu. Na ławce Legii Warszawa w spotkaniu z „Błękitnymi” zasiadł debiutujący w europejskich pucharach Marek Gołębiewski, a kibice ponownie mogli mieć nadzieję na korzystny rezultat.
Stołeczna ekipa do 51. minuty prowadziła 1:0, ale finalnie przegrała zawody w stosunku 1:4. Szkoleniowiec polskiej drużyny oraz Filip Mladenović są zdania, że swoją postawą zasłużyli na coś lepszego.
Fakty są jednak takie, że po czterech kolejkach fazy grupowej Ligi Europy polski rodzynek w Europie nie już liderem grupy C, spadł na drugie miejsce, a ścisk w tabeli jest tak duży, że każda drużyna może zarówno awansować do 1/8 finału Ligi Europy (zwycięzca grupy) lub 1/16 finału (zespół z drugiego miejsca), zostać przeniesiona do Ligi Konferencji Europy (zespół z trzeciego miejsca; start od 1/16 finału), jak i odpaść z europejskich pucharów.
Do końca fazy grupowej pozostały dwa mecze. „Wojskowi” zmierzą się z Leicester City (25 listopada) oraz Spartakiem Moskwa (9 grudnia).
***
Tabela grupy C Ligi Europy:
1. SSC Napoli - 7 punktów
2. Legia Warszawa - 6
3. Leicester City - 5
4. Spartak Moskwa - 4