Niemiecki szkoleniowiec przejął drużynę w trakcie marcowego zgrupowania reprezentacji, a tuż po powrocie zawodników przyszło mu się zmierzyć z Borussią Dortmund. „Gwiazda Południa” przegrała 2:4 i jak się okazało, nie były to ostatnie złe wieści w najbliższym czasie.
Utytułowany klub został wyeliminowany z Pucharu Niemiec, a teraz stoi u progu następnego wielkiego blamażu w perspektywie całego sezonu.
W pierwszym spotkaniu fazy ćwierćfinałowej Ligi Mistrzów Bayern zanotował dotkliwą porażkę z Manchesterem City. Zawody skończyły się wynikiem 0:3.
Thomas Tuchel jest zdania, że zawodnicy z Allianz Areny powinni strzelić chociaż jednego gola.
– Zostaliśmy ukarani w fazach spotkania, w których byliśmy lepszym zespołem. Zostaliśmy po prostu brutalnie ukarani. Uważam, że nasz występ był bardzo dobry do 0:2. Nie chcę mówić o wyniku, widziałem bardzo dobry występ do 70. minuty – rozpoczął.
– Myślę, że zasłużyliśmy na co najmniej jedną bramkę i straciliśmy o jedną lub dwie bramki za dużo – uzupełnił.
Czego zatem zabrakło?
– Uważam, że moim zawodnikom brakowało pewności siebie i formy – oświadczył.
Mimo fatalnego rezultatu Tuchel widzi plusy.
– Zakochałem się dziś w mojej drużynie, w sposobie, w jaki zagrali. Nawet jeśli zabrzmi to dziwnie, dostarczyli mnóstwo radości – stwierdził.
Rewanż odbędzie się za tydzień. W ocenie trenera ciężko będzie odrobić straty i zameldować się w półfinale, ale piłkarze na pewno się nie poddadzą.
– Będzie to oczywiście trudne zadanie. Piłka nożna to piłka nożna, a mecz w Niemczech to mecz w Niemczech. Wszystko może się zdarzyć. Nie będzie to koniec tak długo, jak nie znajdziemy się pod prysznicem – wyznał.
***
Liga Mistrzów: Dwie piękne akcje Manchesteru City. Bayern Monachium na kolanach [WIDEO]