Francuz, w przeciwieństwie do kolegów z zespołu, imponuje formą w obecnym sezonie. Jest wyraźnym liderem drużny i ma niezaprzeczalny wkład w większość zwycięstw podopiecznych Filippo Inzaghiego. Nic dziwnego zatem, że ustawia się po niego kolejka chętnych. Dotychczas najpoważniejszym zainteresowanym wydawało się AS Monaco.
Choć agent zawodnika przyznał kilka dni temu, że jego klient zostaje na San Siro, każde rozwiązanie jest możliwe. Duży wpływ na jego przyszłość może mieć sytuacja ze z nowym właścicielem, który powinien przejąć 51% akcji klubu. Cała operacja bardzo się opóźnia, a coraz więcej przesłanek sugeruje, że może zakończyć się niepowodzeniem.
Jeśli żaden z inwestorów azjatyckich (w grę wchodzą Tajlandczycy i Chińczycy) nie będzie więc łożył pieniędzy na klub z Mediolanu, ten pozostanie z problemami finansowymi i o poważnych letnich wzmocnieniach nie będzie mowy. Wówczas sprzedaż 28-latka staje się bardzo prawdopodobna, choć cena podawana w mediach - 10 milionów euro - wydaje się mało wygórowana. Mimo wszystko, biorąc pod uwagę fakt, że przed rokiem za skrzydłowego nie zapłacono nawet jednego centa, byłby to niemały zysk.
Sytuacji Méneza bacznie przyglądać się zamierza Liverpool, który od dawna poszukuje skrzydłowego. Wszechstronność piłkarza działa w tym przypadku wyłącznie na jego korzyść. Sęk w tym, że pierwszym wyborem "The Reds" jest James Milner i to od negocjacji z nim zależy, czy Francuz dostanie ofertę z Anfield.