Polski obrońca w lipcu ubiegłego roku podjął decyzję o transferze, w ramach którego zasilił szeregi szkockiego Celticu z Legii Warszawa.
Działacze z Glasgow musieli wówczas nieco sięgnąć do swych kieszeni, bowiem ruch ten kosztował ich pięć milionów euro.
Maik Nawrocki swoim obiecującym początkiem w barwach nowego zespołu sprawił, że w Celticu zaczęto wiązać z nim duże nadzieje na przyszłość.
Jego plany pokrzyżowała mu jednak kontuzja ścięgna podkolanowego, przez którą zmuszony był do kilkutygodniowej absencji.
Po powrocie do zdrowia Nawrocki znalazł się na bocznym torze i dopiero niedawno odzyskał zaufanie szkoleniowca Brendana Rodgersa na tyle, aby zacząć się pojawiać dość regularnie na boisku.
Irlandczyk wystawił polskiego obrońcę w pierwszym składzie na starcie z Motherwell, lecz w 61. minucie z powodu bólu odczuwanego po jednym ze starć, musiał go przedwcześnie zmienić.
Jak informuje „Daily Record”, prognozy nie są zbyt optymistyczne, bowiem 23-letni defensor nie wziął udziału w poniedziałkowym treningu z resztą zespołu.
Zabraknąć ma go również w najbliższych meczach, lecz dokładny czas wymuszonej pauzy nie został jeszcze ujawniony.
Obecnie szkocki zespół z dużą niepewnością czeka na dalsze informacje od lekarzy, którzy robią wszystko, co w ich mocy, by zminimalizować okres absencji 23-latka.
Kolejna długa przerwa byłaby dla Nawrockiego fatalną wiadomością.
Były piłkarz Legii Warszawa rozegrał w tym sezonie zaledwie jedenaście spotkań, notując w nich łącznie 688 minut.