„The Blues” chronicznie cierpią na brak skutecznego środkowego napastnika. Przed wejściem w drugą część sezonu po okresie mundialowym londyńczycy mają do dyspozycji Pierre'a-Emericka Aubameyanga, Armando Broję, a nawet testowanych w tym obszarze przez Grahama Pottera Kaia Havertza czy Raheema Sterlinga.
Problem w tym, że każdy z przedstawionych graczy ofensywnej formacji zawodzi po całości. Dzieląc odpowiedzialność w roli egzekutora na czterech, drużyna strzeliła raptem 13 goli w Premier League i Lidze Mistrzów.
Dlatego też Chelsea planuje nadać znaczący impuls do linii ataku. Po tym, jak nie sprawdził się jeden z napastników sprowadzonych z „Dumy Katalonii”, dwukrotny triumfator Pucharu Europy rozważa spróbować z kolejnym, mając na myśli Memphisa Depaya.
Spekulacje łączące reprezentanta Holandii z przenosinami na Stamford Bridge były żywe także minionego lata. Wówczas 28-latek okupował również listy życzeń Juventusu czy Manchesteru United. Koniec końców pozostał w drużynie Xaviego.
Barça ma interes w tym, aby „opchnąć” Depaya już za kilka tygodni. Umowa między stronami wygasa po sezonie, a w styczniu klub może jeszcze zarobić przysłowiowe parę groszy.
Według „AS-a”, lider LaLigi z chęcią wysłucha wszystkich ofert na kwotę od pięciu milionów wzwyż. Taka cena wywoławcza powinna skutecznie zachęcić potencjalnych interesantów, w tym przede wszystkim Chelsea, która stanowi świetny przykład niemocy w sile ofensywnej.
Zachęcającym argumentem do transferu dla zawodnika jest wiosenny udział w Lidze Mistrzów. Barcelona odpadła z dalszej rywalizacji już w fazie grupowej.
Od października wychowanek PSV Eindhoven leczy uraz uda, ale zdąży wystąpić na Mistrzostwach Świata w Katarze.
Jego liczby w bieżących zmaganiach klubowych są marne - zaledwie jeden gol w trzech występach.