Klub ze Stambułu świetnie radzi sobie w tureckiej ekstraklasie, w której tabeli po rozegraniu ośmiu kolejek prowadzi. Wyniki, przynajmniej te osiągane na krajowym podwórku, bronią więc decyzji portugalskiego szkoleniowca Vitora Pereiry. Jedna z nich bardzo nie spodobała się największej gwieździe zespołu Mesutowi Özilowi.
Trener w ostatnim meczu postanowił w ogóle nie wpuścić Niemca na boisko.
W tym sezonie były piłkarz Realu Madryt tylko raz rozegrał pełne 90 minut. W trzech z sześciu ligowych spotkań, w których wystąpił, wchodził z ławki rezerwowych.
W niedzielnym starciu z Kasimpasą rozgrzewał się przez czterdzieści minut, ale ostatecznie Pereira postanowił wpuścić na plac gry pięciu innych zawodników. Trener nie skorzystał też z usług innego byłego reprezentanta Niemiec - Maxa Meyera.
Mesut Özil zniósł to jednak znacznie gorzej, niż rodak. Kiedy wiedział już, że nie wejdzie na boisko, rzucił w szkoleniowca znacznikiem, który nosił na sobie, rozgrzewając się. Duże niezadowolenie było zresztą wypisane na jego twarzy. Taka postawa pomocnika musi świadczyć o tym, że mógł on i chciał z Kasimpasą zagrać, choć przed meczem chorował. Z tego powodu, przynajmniej oficjalnie, nie znalazł się w kadrze meczowej na przegrane 0-3 starcie Ligi Europy z Olympiakosem.
Prezes klubu Ali Koç przekonuje w tureckich mediach, że żadnego konfliktu pomiędzy pozyskanym w styczniu roku piłkarzem a trenerem nie ma, a Özil ma być i będzie liderem drużyny, która po siedmiu latach odzyska wreszcie tytuł mistrza kraju.
Agent zawodnika Erkut Sögüt przekonuje, że jego klient jest bardzo szczęśliwy w Stambule i w samym klubie, któremu od dziecka kibicował. Zaczyna się już jednak mówić o możliwym odejściu byłego piłkarza Arsenalu, do którego miałoby dojść już zimą.
Kontrakt Mesuta Özila w Turcji obowiązuje do 2024 roku. 32-latek rozegrał jak dotąd 20 meczów w barwach Fenerbahçe. Zdobył w nich trzy gole i zanotował dwie asysty.