Giorgio Chiellini w minioną sobotę wziął udział w wielkim finale Major League Soccer, gdzie bronił z Los Angeles FC tytuł mistrzowski. Ostatecznie drużyna Włocha przegrała z Columbus Crew stosunkiem 1-2. Jak się okazało, był to jego ostatni mecz w piłkarskiej karierze.
Weteran z Pisy tuż po końcowym gwizdku wrócił do ojczyzny, gdzie w otoczeniu rodziny miał zdecydować o następnym kroku.
„Byłeś najpiękniejszą i najbardziej intensywną podróżą w moim życiu.
Byłeś dla mnie wszystkim. Z Tobą przebyłem wyjątkową i niezapomnianą drogę. Ale teraz nadszedł czas, aby rozpocząć nowe rozdziały, stawić czoła nowym wyzwaniom i zapisać kolejne ważne i ekscytujące karty życia” - napisał w mediach społecznościowych Chiellini, żegnając się zatem z ukochanym futbolem.
39-latek przez wiele lat był czołowym stoperem na Starym Kontynencie, którego boiskowa inteligencja, wytrwałość i oddanie stanowiły wzór dla przyszłych pokoleń.
Chiellini najbardziej opasły rozdział w swej karierze napisał w trykocie Juventusu. Dla giganta z Piemontu rozegrał 561 spotkań, sięgając w tym czasie po 20 trofeów.
Wcześniej występował we Fiorentinie i w Livorno.
Urodzony w 1984 roku obrońca spełniał się również na poziomie reprezentacyjnym, na którym zaliczył 117 występów. Na Mistrzostwa Europy, przełożonych na 2021 rok, celebrował zdobycie złotego medalu.
„Giorgione, towarzysz tysiąca bitew. Razem walczyliśmy, upadaliśmy, powstawaliśmy i wygrywaliśmy. Byłeś kolegą z boiska, którego każdy chciałby obok siebie mieć. Mam ochotę po prostu ci podziękować za wszystkie przeżycia.
Powodzenia w przyszłości, przyjacielu” - napisał przyjaciel 39-latka, legendarny Gianluigi Buffon.