Argentyński napastnik podchodził bardzo optymistycznie do swojej przeprowadzki na Wyspy Brytyjskie. Wiedział jednak doskonale, jak wiele zawdzięcza byłemu klubowi, z którym był związany przez trzy i pół roku.
W tym czasie piłkarz rozegrał 133 spotkania, zdobył 48 bramek i zanotował 13 asyst.
Mając to na uwadze, postanowił on udać się raz jeszcze do Francji, aby pożegnać się z pracownikami FC Nantes i przy okazji zabrać swoje rzeczy. W drodze powrotnej przydarzył się wypadek.
Awionetka, którą leciał Emiliano Sala, spadła do kanału La Manche.
Poszukiwania ciała zawodnika trwały kilkanaście dni.
Gdy śledczy ustalili już przyczynę tragedii, Francuzi zaczęli żądać umówionej wcześniej opłaty z tytułu transferu. Mowa o 15 milionach funtów.
Cardiff City nie chciało płacić i tym sposobem sprawą zajęła się FIFA. Ta rozstrzygnęła ją na korzyść „Kanarków”, nakazując Walijczykom przelanie pierwszej raty w wysokości pięciu milionów funtów.
Przedstawiciel Championship złożył odwołanie do Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu, który dzisiaj podtrzymał decyzję innego organu, uznając, że do śmierci doszło już po sfinalizowaniu transferu, stąd konieczność opłaty.
Do tej argumentacji nie przychyla się Cardiff City, zapowiadając następne odwołanie. Walijczycy chcą również pociągnąć do odpowiedzialności agentów i samą ekipę z Ligue 1.