Pierwszoligowiec znalazł się w ostatnim czasie w bardzo trudnej sytuacji w obliczu kontuzji odniesionych przez swoich dwóch głównych bramkarzy - Jakuba Wrąbla (zerwanie ścięgna Achillesa) i Konrada Reszki (uraz kolana). W związku z tym drużyna walcząca o uzyskanie bezpośredniego awansu do Ekstraklasy rozpoczęła rozpaczliwe poszukiwania nowego numeru jeden, bo nie mogła sobie pozwolić na poleganiu wyłącznie na 18-letnim Mateuszu Ludwikowskim.
Przedstawiciele Widzewa Łódź wytypowali kilku kandydatów do przynajmniej tymczasowego rozwiązania swojego poważnego kłopotu i spośród nich postanowili sięgnąć po Henricha Ravasa z FK Senica.
24-letni zawodnik przechodził w ostatnich dniach testy medyczne w utytułowanym polskim klubie i po ich zaliczeniu otrzymał propozycję podpisania półrocznego kontraktu z opcją jego... dwukrotnego przedłużenia. Za każdym razem o dwanaście miesięcy.
Słowak przystał na zaproponowane mu warunki i dzięki temu przeszedł do pierwszoligowca na zasadzie transferu definitywnego z macierzystego FK Senica, gdzie w trwających rozgrywkach był podstawowym bramkarzem. Do momentu rozstania z tą drużyną wystąpił w 24 meczach, zachowując w nich sześciokrotnie czyste konto.
- Z niecierpliwością wyczekuję swojego występu. Chcę zrobić to, po co zostałem sprowadzony. Naszym celem jest awans, mam nadzieję, że będę mógł mieć w tym swój jak największy udział i uda się zrealizować to zadanie - powiedział nowy nabytek Widzewa.