Legia Warszawa od początku okna transferowego rozglądała się za zawodnikiem, który mógłby wzmocnić rywalizację na lewej stronie defensywy lub lewym wahadle i nieco odciążyć mocno eksploatowanego Filipa Mladenovicia.
Od piątku informowano, że działacze mistrzów Polski wkrótce dopną swego, bo o krok od przenosin na Łazienkowską był Yuri Ribeiro.
W poniedziałek Portugalczyk przechodził testy medyczne, które wypadły pomyślnie, dlatego też mógł złożyć podpis pod kontraktem do 30 czerwca 2024 roku. Umowa zawiera opcję przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy.
- Wiem, że Warszawa wspaniałe i bardzo piękne miasto, ale najważniejszy jest klub, a ten jest naprawdę, naprawdę wielki. Ma najlepszych kibiców w Europie i bardzo cieszę się na myśl grania w Legii. Drużyna ma w sobie wiele jakości. Jestem bardzo podekscytowany i czekam na pierwsze spotkanie przed naszą publicznością - przyznał defensor.
Co ciekawe, zespół ze stolicy zabiegał o tego zawodnika jeszcze, kiedy ten był związany z Benficą. Później jednak Ribeiro trafił do Nottingham Forest.
Na zapleczu Premier League występował przez dwa ostatnie sezony i spisywał się naprawdę nieźle. Kiedy nie przedłużył kontraktu z „The Reds”, interesował się nim inny przedstawiciel Championship, a więc Reading.
Legia Warszawa okazała się jednak konkretniejsza w negocjacjach i to właśnie z tą drużyną Portugalczyk wiąże swoją najbliższą przyszłość.
Głównym celem 24-latka i sztabu szkoleniowego na najbliższe tygodnie będzie przywrócenie zawodnika do rytmu meczowego. Ribeiro po raz ostatni pojawił się na placu gry 8 maja w ramach 46. kolejki Championship z Prestonem.
Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, lewy defensor wystąpił w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy 26 razy. W tym czasie strzelił jednego gola.
Zawodnik, który pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Bradze oraz Benfice, to były reprezentant Portugalii do lat 21.