Już w środowy wieczór na Hampden Park reprezentacja Ukrainy rozegra swoje pierwsze oficjalne spotkanie od listopada ubiegłego roku.
Ukraina znajduje się w stanie wojny, odkąd w lutym rosyjscy agresorzy militarni naruszyła jej integralność terytorialną. Dlatego też drużyna narodowa nie mogła wcześniej rozegrać zaplanowanego półfinału ze Szkotami.
Mecz został przełożony i niebawem poznamy finalistę, który o bilet na mundial w Katarze powalczy cztery dni później z Walią.
Emocje wzrastają z każdą minutą, jednak w przypadku zawodników ze wschodniej Europy nie tylko te sportowe. Zawodnik Manchesteru City dał ogromny wyraz wzruszenia, myśląc o losie swoich rodaków.
– Wszyscy Ukraińcy chcą tylko jednej rzeczy. Zatrzymać wojnę – wyznał Zinczenko.
– Rozmawiałem z ludźmi z całego świata, także z ukraińskimi dziećmi, które właściwie nie rozumieją tego, co obecnie się wyprawia.
– Jeśli już przychodzi rozmawiać o futbolu, to my jako zespół mamy swoje własne marzenie. Chcemy pojechać na mundial, aby przekazać te niezwykłe emocje, ponieważ Ukraińcy jak nikt inny zasługuje na ten moment.
– Jestem pewien, że cała Ukraina będzie nas oglądać. Poczujemy to wsparcie. Możemy wiele o tym mówić, ale w końcu sami będziemy musieli pokazać wszystko, co w naszej mocy podczas spotkania. Postaramy się uczynić naszych bliskich dumnymi i szczęśliwymi ludźmi.
– Każdy rozumie, co się dzieje obecnie w Ukrainie, jak wygląda sytuacja tam na miejscu. Dlatego też jesteśmy w stu procentach zmotywowani do tego, by zwyciężyć na boisku – dodał rozemocjonowany zawodnik.
W międzyczasie, tygodnie po wybuchu wojny, niektórzy z ukraińskich zawodników brało udział w charytatywnych „Meczach o Pokój”, podczas gdy inni rywalizowali w innych ligach europejskich.
Jedyny mecz towarzyski był przeciwko Borussii Mönchengladbach. 11 maja podopieczni Ołeksandra Petrakowa wygrali 2:1.
W upływającym miesiącu Słowenia udostępniła drużynie ośrodek treningowy, gdzie Ukraińcy mogli spokojnie przygotowywać się do nadchodzących zmagań.