54-latek od czasu zakupu angielskiego klubu, a więc 2003 roku, zmienia trenerów jak rękawiczki. Mimo to trudno powiedzieć, aby podmiot nie miał ugruntowanej pozycji. Szkoleniowcy przychodzą i odchodzą, a „The Blues” wciąż są wymieniani w gronie faworytów do wygrania najważniejszych trofeów.
Rosjanin ma dużą siłę perswazji, za którą stoją wysokie ambicje i możliwości wydawania na wzmocnienia kroci. To kusi z pewnością wielu adeptów sztuki trenerskiej.
Jak jednak informuje „The Athletic”, jest jedna osoba, która przez pięć lat zdążyła odmówić Romanowi Abramowiczowi więcej niż trzy razy. Chodzi o Pepa Guardiolę.
Po raz pierwszy właściciel Chelsea pomyślał o jego zatrudnieniu pod koniec 2010 roku. Wtedy jednak Hiszpan nie był gotowy na przyjazd do Anglii. 12 miesięcy później ponowiono starania, ale ponownie odpowiedź brzmiała „nie”.
Od tego czasu przy okazji każdego zwolnienia menedżera miliarder próbował zakontraktować wielce utalentowanego szkoleniowca. Mimo tego, kiedy Guardiola odchodził z Barcelony, zaprzeczył spekulacjom, jakoby kiedykolwiek rozmawiał z przedstawicielem angielskiej ekipy.
Nie zmienia to jednak faktu, że w 2013 roku Abramowicz był właściwie pewny sprowadzenia 50-latka na Stamford Bridge. Wówczas, ku jego zaskoczeniu, wybrał on Bayern Monachium.
Zimą 2015 roku wykonana została ostatnia próba, lecz ponownie zakończona niepowodzeniem. „The Athletic” zauważa, że Guardioli nie podobało się nieustanne wymienianie menedżerów. Chciał długoterminowego projektu, a to zaoferował mu Manchester City, który wcześniej zatrudnił w roli dyrektorów dobrze znanych trenerowi Ferrana Soriano i Txikiego Begiristaina.
Tym sposobem jeden z najlepszych fachowców w swojej dziedzinie zagrał na nosie jednej z najpotężniejszych postaci we współczesnej piłce.