Z racji na nagromadzenie meczów w pierwszym sezonie po powrocie futbolu po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa, większość rozgrywek dopuściła pięć, zamiast obowiązujących przez kilkadziesiąt lat trzech roszad w jednym spotkaniu. Przed następnymi rozgrywkami przedłużono te nowe regulacje na kolejny rok, choć na przykład w Anglii szybko wrócono do trzech zmian. Do nowej rzeczywistości można się już było przyzwyczaić, ale przepis o pięciu zmianach nadal jest tylko tymczasowym. Niedługo może się to jednak zmienić.
Angielski dziennik „The Times” poinformował, że Międzynarodowa Rada Piłkarska dyskutuje obecnie właśnie nad tą zasadą i zaproponowane zostało wprowadzenie większej liczby dopuszczalnych roszad na stałe. Poszczególne ligi nadal mogłyby mieć własne regulacje, tak jak teraz ma to miejsce w przypadku Premier League, ale taka decyzja organizacji zajmującej się ustalaniem zasad na pewno miałaby swoje znaczenia dla zdecydowanej większości rozgrywek ligowych. Na te angielskie zostałaby też nałożona dodatkowa presja, żeby dostosować się jednak do reszty świata.
Pomysł dopuszczenia pięciu zmian spodobał się większości członków rady, a wcześniej chwalili go też ci, którzy sami z niego korzystają, czyli trenerzy. Wielu z nich, na czele choćby z Luciano Spallettim, docenia możliwość większej rotacji w składzie już po pierwszym gwizdku arbitra i posiadania na placu gry większej liczby wypoczętych zawodników w końcowej fazie meczu.
Liczba dopuszczalnych zmian w piłce nożnej ciągle rośnie. Przed rokiem Międzynarodowej Rady Piłkarskiej wprowadziła możliwość dodatkowej roszady w dogrywce.