14-krotny reprezentant Włoch w trakcie kariery był związany m.in. z Espanyolem, Romą, Southampton, Juventusem, Interem (w obu włoskich klubach przebywał na zasadzie wypożyczenia z ekipy „Świętych”), FC Porto i Boca Juniors. Z argentyńskim klubem rozstał się w zeszłym roku i choć media od tamtej pory łączyły go z wieloma zespołami, 31-latek nie wrócił już na murawę.
- Zdecydowałem się odejść z Boca.
Pojawiało się wtedy zbyt wiele plotek. Nie mogłem nigdzie wyjść,
bałem się ludzi. Nie zależało mi już na tym, by dalej to robić.
Miałem oferty z Chin czy klubów z Champions League, ale chciałem
się od tego wszystkiego odłączyć. Zacząłem nienawidzić to, co
kiedyś kochałem. Futbol zasługuje na szacunek. Ja wolę grilla i
piwo od pieniędzy.
- Chcesz usłyszeć śmieszną historię?
W grudniu 2016 roku skontaktował się ze mną Jorge Sampaoli, który
pracował wtedy w Sevilli. Powiedział mi: „Dani, możesz robić,
co tylko chcesz. Zarówno na boisku, jak i poza nim. Potrzebuję
napastnika”. „Ale szefie, teraz jest Cosquin Rock (organizowany w
Argentynie festiwal muzyki rockowej - red.)” - powiedziałem mu.
„No tak, zapomniałem, idź, nie możesz tego przegapić” -
usłyszałem tylko. To była rozmowa dwóch szalonych ludzi.
-
Czy tęsknię za Włochami? Wrócę tam po zimie. Na Półwyspie
Apenińskim grałem w dobrych zespołach i ze świetnymi piłkarzami.
W momencie grania jednak kompletnie o tym nie myślisz, wszystko bierzesz za pewnik. Dzisiaj rozumiem, jakie miałem szczęście, ale
uwierz, nie tęsknię za tym - przyznał Osvaldo, który opowiedział
również o słynnej sytuacji z Roberto Mancinim, gdy był
zawodnikiem Interu.
- Po meczu z Juventusem rzuciłem się na
niego z pięściami. Zapytałem, czy chce się bić. On odparł,
żebym nie odzywał się do niego w taki sposób. Musiał mnie
wyrzucić. Inaczej całkowicie straciłby autorytet. Pamiętam, jak
szedłem do jego biura. Płakałem i byłem zawstydzony. To świetny
trener o dobrym charakterze.