Górnik Zabrze pożegnał się z Daisuke Yokotą, który za ponad dwa miliony euro wzmocnił belgijski Gent. Japończyk w ostatnich latach wyrósł na absolutną gwiazdę zespołu z województwa śląskiego, notując siedem trafień w rundzie jesiennej.
Zabrzanie skorzystali zatem z okazji i ze sporą przebitką spieniężyli kartę skrzydłowego z Itabashi.
Podczas poszukiwań następcy Yokoty Górnik ponownie zwrócił się ku Japonii, skąd pochodzi Sōichirō Kōzuki. Wedle ostatnich doniesień „Bilda” może on odejść z Schalke 04 za 250 tysięcy euro.
23-letni skrzydłowy rozpoczął swoją przygodę w Niemczech na początku 2022 roku, stając się wzmocnieniem zespołu 1. FC Düren. Jednak już po kilku miesiącach zdecydował się przenieść do Schalke. Szybko zwrócił na siebie uwagę, imponując swoimi umiejętnościami w drugim zespole, gdzie zdołał strzelić osiem goli w 14 meczach.
Nie minęło wiele czasu, zanim otrzymał szansę zadebiutowania w pierwszym zespole. Na początku 2023 roku uzbierał pięć występów w Bundeslidze, które okrasił golem w starciu z RB Lipsk. Po spadku do drugiej ligi jego sytuacja się nie poprawiła i nadal nie przebił się do pierwszego składu Karela Geraertsa.
Wiele wskazuje na to, że Kōzuki wkrótce trafi na polskie boiska. Jan Urban potwierdził, że można spodziewać się takiego transferu.
- Interesujemy się wieloma zawodnikami. To jest jeden z nich - powiedział doświadczony trener w rozmowie z portalem Goal.pl.
Opiekun „Górników” nie wyklucza jednak, że na znaczeniu nabierze rola Adriána Kaprálika.
- Yokota odszedł, więc robi się miejsce na przykład dla Kapralika. Jest tego najbliżej. Wtedy wróci na swoją pozycję, bo nie raz grał jako “dziesiątka”, bo gdzieś go chciałem zmieścić, albo – jak z Wartą – jako napastnik. Kto wie – może nie stracimy wiele po odejściu Yokoty? Może Kapralik przejmie jego rolę i też będzie strzelał bramki? - wyjaśnił 61-latek.