Kiedy w meczu z Nantes Brazylijczyk doznał stłuczenia żeber, po czym urządził huczną imprezę urodzinową, nie było wiadomo, czy zdoła się on wykurować na pierwszą konfrontację z Borussią Dortmund w ramach fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Ostatecznie 28-latek spędził na boisku pełne 90 minut, podczas których zanotował nawet trafienie, jednak jego drużyna i tak przegrała 1:2.
Po zakończeniu zawodów Neymar postanowił dłużej nie gryźć się w język i wypalił, że gdyby znacznie wcześniej pozwolono mu na grę, z pewnością znajdowałby się on w zdecydowanie lepszej dyspozycji i co za tym idzie, spotkanie mogłoby przybrać zupełnie inny obrót.
– Trudno być w rytmie meczowym, kiedy nie bierze się udziału w czterech spotkaniach. Niestety, to nie był mój wybór. To klub, lekarze, to oni podjęli tę decyzję. Rozmawialiśmy o tym wiele razy, chociaż nie podobało mi się to. Chciałem grać, czułem się gotowy, ale klub obawiał się odnowienia urazu. Koniec końców to ja na tym ucierpiałem – mówił wtedy.
Nieco wcześniej, tuż po starciu pucharowym PSG z Dijon, Thomas Tuchel oznajmił, że nie jest pewny, czy Neymar w ogóle zagra z dortmundczykami. To najwyraźniej nie spodobało się reprezentantowi „Canarinhos”, gdyż jak ujawniło „L’Équipe”, nazajutrz odmówił on udziału w treningu z innymi graczami, którzy nie wystąpili w zawodach. Miał on wówczas powiedzieć do niemieckiego trenera, że zamierza „odpoczywać”, okazując w ten swoją irytację jego słowami z konferencji prasowej.
Dodajmy, że przed kilkoma dniami Neymar został wyrzucony z boiska w rywalizacji z Girondins Bordeaux, a w obronę wziął go… Tuchel. Ta sytuacja jasno pokazuje, że 46-latek w coraz większym stopniu nie radzi sobie z ujarzmieniem największych gwiazd swojego zespołu.
Atakujący w bieżącej kampanii rozegrał 20 spotkań, strzelił 16 goli oraz zanotował 10 asyst. W najbliższym ligowym meczu z Dijon nie zagra, jednak jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, w spotkaniu rewanżowym z Borussią Dortmund ma on znaleźć się w wyjściowym składzie PSG.