Sytuacja 22-latka zmienia się z każdym tygodniem. Najpierw miał on być nastawiony na pozostanie w stolicy Hiszpanii, ale gdy rozmówił się z nim Zinédine Zidane, zawodnik zrozumiał, że najlepszym wyjściem będzie wypożyczenie.
Ten fakt bardzo ucieszył kierownictwo „Królewskich”, które od dłuższego czasu planowało oddać go innemu klubowi w celu zapewniania dostatecznej liczby minut i dalszego rozwoju. W Madrycie trudno bowiem o częste występy, jeśli rywalizuje się o pierwszy skład z Karimem Benzemą.
Zważywszy na te informacje, do negocjacji z Realem usiadł Eintracht Frankfurt i wydawało się, że lada dzień porozumienie zostanie osiągnięte, a siedmiokrotny reprezentant Serbii wróci na „stare śmieci”. Obecnie nie można wykluczyć kontynuowania kariery przez Jovicia na… Estadio Santiago Bernabéu.
To wynik spotkania klubowej dyrekcji z graczem, podczas którego wyjaśniono mu, że w żadnym wypadku nie powinien obawiać się o swoją przyszłość. Nadal priorytetem jest wypożyczenie środkowego napastnika, ale dojdzie do niego tylko wtedy, gdy piłkarz z Bałkanów w pełni zaakceptuje pomysł przeprowadzki do jakiejś ekipy.
„AS” podaje, że obecnie wybór jest niewielki. W swoim czasie odrzucono bowiem zapytania z Chelsea, SSC Napoli, Milanu czy AS Monaco. Opcją wciąż wydają się „Orły”, lecz szanse na wyjazd do Niemiec są coraz mniejsze.
W efekcie „Zizou” postanowił pokazać obiecującemu atakującemu, że jeszcze go nie skreślił i wciąż na niego liczy. Serb wybiegł wczoraj na boisko w podstawowej jedenastce na mecz z Realem Betis i spędził na placu gry 72 minuty. Ten gest może sprawić, że Jović istotnie zostanie w Madrycie.
Serb został sprowadzony w 2019 roku za 60 milionów euro plus dodatkowe pięć milionów w formie bonusów. W swoim pierwszym sezonie w 27 spotkaniach zdobył on dwie bramki i zanotował tyle samo asyst.