W kwietniu Erling Haaland ma podjąć wiążącą decyzję dotyczącą swojej przyszłości. Napastnik najprawdopodobniej opuści w lecie Borussię Dortmund i zwiąże się z nowym pracodawcą. Zainteresowane kluby muszą liczyć się z wydatkiem rzędu 75 milionów euro, bowiem tyle wyniesie jego klauzula wykupu.
Bramkostrzelny 21-latek znajduje się na listach życzeń wszystkich czołowych ekip w Europie. Głównymi kandydatami do jego pozyskania są natomiast Manchester City, Paris Saint-Germain oraz Real Madryt.
Według informacji hiszpańskiego dziennika, maleją szanse na dołączenie reprezentanta Norwegii do „Królewskich”. Sceptyczne podejście do realizacji tej transakcji wywołane jest dwoma kwestiami.
Jedną z nich są nawracające problemy zdrowotne Haalanda. W trakcie swojej kariery doznał już 14 urazów, w tym trzy w obecnym sezonie. Z tego powodu opuścił już dziesięć ligowych spotkań Borussii Dortmund i wypisał się z walki o koronę króla strzelców Bundesligi.
Sporą przeszkodę stanowią również wygórowane żądania ze strony jego agenta. Mino Raiola oczekuje bowiem dla swojego klienta pensji na poziomie 30 milionów euro za sezon.
Real Madryt obawia się ściągnięcia Haalanda, gdyż nie chce powtórzyć błędów z przeszłości. Bierze pod uwagę przypadki Garetha Bale’a oraz Edena Hazarda, którzy pomimo ogromnych wypłat, nie są w stanie pomóc drużynie na boisku, a większość czasu spędzają w gabinetach lekarskich.
Za zdecydowanego faworyta do pozyskania reprezentanta Norwegii wciąż uchodzi Manchester City. Haaland chciałby trenować pod okiem Pepa Guardioli, a angielski klub jest w stanie sprostać jego finansowym oczekiwaniom.