Zimą „Czerwone Diabły” rozbiły bank, aby sprowadzić na Old Trafford Bruno Fernandesa. Przedtem musiały się sporo napocić, aby Sporting w ogóle zgodził się na sprzedaż Portugalczyka i właśnie z tego powodu operacja może się zamknąć w kwocie 80 milionów euro.
Ten wysiłek się jednak opłacił, gdyż 25-latek już sześciokrotnie był wybierany graczem meczu, a ponadto w lutym został on doceniony przez Stowarzyszenie Zawodowych Piłkarzy, które przyznało mu tytuł zawodnika miesiąca. Nie może zatem dziwić nastawienie Rio Ferdinanda.
Legenda Manchesteru United nakłania bowiem swój były klub, aby poszedł za ciosem i powalczył o zakontraktowanie jeszcze trzech graczy.
– Sancho, Koulibaly i Saúl Ñíguez – oznajmił w rozmowie ze stacją BBC Radio 5 Live.
– Z klubem co prawda łączy się też Harry’ego Kane’a, ale w przypadku ofensywy stawiam na Jadona Sancho. To piłkarz z ogromną wyobraźnią i daje od siebie coś ekstra. Tego obecnie brakuje United – kontynuował.
– Sancho posiada odpowiedni charakter, aby otrzymać koszulkę z numerem 7. Ma w sobie nieco arogancji, co na boisku jest szczególnie pożądane. On spokojnie mógłby skupić na sobie uwagę kilku rywali, dając miejsce i czas kolegom z drużyny – zakończył.
Przypomnijmy, że cała trójka już od dłuższego czasu króluje na liście życzeń „Czerwonych Diabłów”. Problem w tym, że ich kluby nie do końca chcą się z nimi rozstawać, a jeśli już, to żądają w zamian horrendalnych sum. Dla przykładu Sancho wyceniany jest na około 120 milionów euro.