Sygnały pulsujące pogranicza Europy i Azji, na które powołuje się „Marca”, dają do zrozumienia, jakoby podpisanie kontraktu przez skutecznego napastnika z nowym pracodawcą jeszcze tej zimy było bardzo realne.
Zignorowane zostały słowa Carlo Ancelottiego wypowiedziane podczas jednej z ostatnich konferencji. Włoch zaznaczył, że pozyskanie nowej „dziewiątki” nie stanowi żadnego priorytetu, gdyż główne problemy w drużynie tkwią gdzie indziej.
Pomimo studzących zdań szkoleniowca machina spekulacyjna nie przestała funkcjonować, choć jeszcze parę tygodni temu sam Fabrizio Romano dowiedział się od bliskiego osoby związanej z „Królewskimi”, jakoby klub nie planował ściągnięcia żadnego piłkarza na szpicę.
Z drugiej strony hiszpańscy dziennikarze wierzą Turkom, że coś może być na rzeczy, gdyż madrytczycy nie mogą przejść obojętnie obok uznanego nazwiska, które mogłoby napędzić rywalizację tak bardzo potrzebną w okresie przejściowym przed horrendalną inwestycją najbliższego lata w nowego goleadora.
Wiadomo, że oczekiwania w sprawie wynagrodzenia Icardiego sięgają ośmiu milionów euro plus bonusy.
O pozycję przed bramką rywala 30-latek rywalizowałby z Joselu, który na razie jest tylko wypożyczony z Espanyolu, a nie wykręcił imponujących statystyk.
Były gracz Interu Mediolan czy PSG oraz wychowanek FC Barcelony, w której nigdy nie zadebiutował na seniorskiej arenie, strzelił 17 goli i zaliczył sześć asyst w bieżących zmaganiach.
Jego umowa wygasa wraz z końcem czerwca 2026 roku.