Lekko ponad rok temu Julian Nagelsmann wyleciał z funkcji trenera Bayernu Monachium, wówczas zastąpił go Thomas Tuchel.
Były szkoleniowiec RB Lipsk nie zamierzał być długo na bezrobociu i już jesienią znalazł nową pracę - został selekcjonerem reprezentacji Niemiec. Za zadanie postawiono mu dobre przygotowanie drużyny do Mistrzostw Europy w 2024 na ziemi naszych zachodnich sąsiadów.
Umowa 36-latka z niemiecką federacją obowiązywała do 31 lipca tego roku i niewiadomą było, czy zostanie ona przedłużona, w pewnym momencie niektórzy brali za pewnik, że młody trener po czempionacie opuści drużynę narodową bez względu na wynik.
W międzyczasie Bayern pod wodzą Tuchela nie spisywał się dobrze. Były szkoleniowiec Chelsea ogłosił, że odejdzie z klubu po zakończeniu rozgrywek.
Ruszyła karuzela nazwisk, które mogłyby zastąpić 50-latka w Monachium. Jednym z nich było właśnie nazwisko Nagelsmanna.
Nici jednak z tego, gdyż kontrakt selekcjonera „Die Mannschaft” został przedłużony do 31 lipca 2026 roku, a więc były trener Bayernu pozostanie na stanowisku na mundial w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku.
- Spodziewałem się przedłużenia kontraktu Nagelsmanna z DFB. Postrzegam ten zespół jako bardzo dobrze zgrany. Mam poczucie, że oni są dobrzy. To odpowiednia decyzja dla drużyny narodowej, ponieważ zapewnia stabilizację przed Mistrzostwami Europy - stwierdził aktualny szkoleniowiec „Die Rotten” pytany o to na konferencji prasowej.