Chociaż sytuacja ekonomiczna nie jest najlepsza od dawna, dyrekcja sportowa ubiegłego lata zdołała sprowadzić Roberta Lewandowskiego, Julesa Koundé czy Raphinhę. Duża w tym zasługa Mateu Alemany’ego.
Jak informuje Gerard Romero, przed rokiem dyrektor sportowy mocno forsował pomysł angażu Césera Azpilicuety, który jego zdaniem mógł wnieść bardzo wiele do ekipy z Camp Nou. Działacz nie został jednak wystarczająco poparty w swoich działaniach, wobec czego kapitan Chelsea podpisał nowy kontrakt z londyńczykami i pozostał na Stamford Bridge. To pierwszy punkt zapalny między nim a władzami „Blaugrany”.
Po niepowiedzeniu tej operacji 60-latek nie potrafił zrozumieć, dlaczego Joan Laporta tak mocno upiera się przy sprowadzeniu Lionela Messiego, który w czerwcu będzie obchodził 36. urodziny, a jego przyjazd mocno nadszarpnie budżet Katalończyków.
Jako że relacje uległy pogorszeniu, a po drodze pojawiły się również zgrzyty ze sztabem szkoleniowym, Alemany postanowił zrezygnować z posady i wybrał ofertę Aston Villi, mimo że chciały go również Newcastle United oraz Leeds United.
Strony zawarły dżentelmeńską umowę, która zakłada, że działacz uprzednio doprowadzi do końca rozpoczęte operacje transferowe, w tym powrót Messiego.
Romero podaje, że wraz z odejściem szefa pionu sportowego nie można wykluczyć opuszczenia FC Barcelony przez Jordiego Cruyffa. Holender decyzję podejmie jeszcze w tym miesiącu.