Wybuch pandemii koronawirusa zastopował zapędy czołowych europejskich zespołów w kontekście wydawania niebotycznych sum na pozyskiwanie i opłacanie nowych piłkarzy.
Niektóre z nich popadły nawet w poważne kłopoty przez swoje wcześniejsze inwestycje, co dawało nadzieję na wyciągnięcie przez poszczególne drużyny wniosków z zaistniałej sytuacji.
Ostatnie ruchy wykonane przez Chelsea w trakcie letniego oraz zimowego okna transferowego wskazują na to, że nic takiego nie nastąpiło.
Dlatego z zamiarem wprowadzenia stosownych ograniczeń nosi się UEFA, o czym poinformował Martyn Ziegler z „The Times”.
Uważa on, że przedstawiciele europejskiego futbolu zdają sobie sprawę, że obowiązujące przepisy Finansowego Fair Play nie zdają egzaminu, więc chcą wprowadzić nowe zasady, ustalające maksymalne kwoty, które poszczególne zespoły mogą przeznaczyć na realizację planów transferowych.
Możliwe wydatki byłyby wyliczane na podstawie procentu z tytułu przychodów danego klubu.
UEFA liczy na szybkie przeforsowanie tego projektu, co skutkowałoby jego wprowadzeniem jeszcze w tym roku. Wówczas drużyny mogłyby przeznaczyć maksymalnie 90 procent z sumy osiągniętych przychodów na przeprowadzenie transakcji i utrzymanie danych graczy.
W kolejnych latach limit byłby zaostrzany do poziomu 70 procent kwoty przychodów w 2025 roku.
Wprowadzenie takich zasad uderzyłoby najmocniej w ekipy z Premier League, gdzie nawet średniacy potrafią rywalizować o poszczególnych piłkarzy z zespołami z europejskiej czołówki mieszczącej się poza Anglią.