Po pierwszej połowie scenariusz dla gospodarzy układał się jak w dobrym filmie kina akcji. Przed zejściem do szatni udało się zamienić dwa sytuacje na gola i przy takim wyniku obie ekipy zmierzały do dogrywki.
Druga połowa to był już jednak popis gości. Liverpool w 12 minut zniweczył marzenia gospodarzy, wykorzystując przewagę kondycyjną i mentalną. Ostatecznie dwumecz skończył się wynikiem 5:2 dla angielskiej drużyny.
Trener Villarrealu po ostatnim gwizdku był dumny z występu swoich podopiecznych, choć nie ukrywał również, że boleśnie odczuł skutki rewanżu.
– Potrzebowaliśmy czegoś więcej w tym meczu. Broniliśmy się solidnie, nie dając dochodzić im do pozycji. Pierwsza połowa dała nam wiele nadziei. Zdobyliśmy bramki. Niewiele brakowało, a przyznano by nam rzut karny – nadmienił szkoleniowiec.
– Gerard Moreno odczuwał dyskomfort, trudno było mu wykonywać sprinty. Wtedy poczuliśmy, że brakuje nam sił i nie mogliśmy grać tak samo efektownie. Potrzebowaliśmy częściej być przy piłce, jednak po ich pierwszym trafieniu nie byliśmy w stanie już więcej wymagać.
– Byliśmy wyczerpani i nie potrafiliśmy sprostać oczekiwaniom, które stawiał przed nami Liverpool. Chcieliśmy zagrać w finale, ale bez Danjumy i Gerarda wiele straciliśmy w drugiej połowie. Przeżywaliśmy trudny okres, nie wykrzesaliśmy dodatkowych sił.
– Byliśmy bliscy doskonałości, ale nie potrafiliśmy jej osiągnąć przez całe 90 minut. Wiemy, że kibicom podobało się to, co zaprezentowaliśmy. Ten projekt stale się tworzy i dzięki temu doświadczamy takich momentów – podsumował.