Gdy „Biała Gwiazda” ogłaszała latem powrót Alana Urygi, krakowscy kibice przyjmowali tę wiadomość z ogromnym entuzjazmem. Niemal czteroletnia przygoda z Wisłą Płock pozwoliła mu dojrzeć i stać się jednym z najlepszych środkowych defensorów w całej Ekstraklasie.
Problemy 28-latka zaczęły się jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, bowiem w trakcie wakacji złamał kość w stopie. Prognozowano krótką przerwę, lecz finalnie na boisku zobaczyliśmy go dopiero w połowie października. I to na chwilę, bowiem po rozegraniu trzech ligowych spotkań doznał kolejnej kontuzji.
Tutaj już Wisła Kraków nie starała się dokładnie określić, kiedy Uryga będzie gotowy do wyjścia na murawę. Jego powrót spokojnie odkładano w czasie, aż do momentu, kiedy kilka tygodni temu trener Jerzy Brzęczek oznajmił, że 28-latek wraca do zdrowia.
Uryga pojawił się w kadrze meczowej Wisły Kraków na wyjazdowy mecz z Pogonią Szczecin, a także zagrał w sparingu przeciwko Puszczy Niepołomice. Sztab szkoleniowy cieszył się z wzmocnienia defensywy przed kluczowymi dla dalszych losów klubu spotkaniami.
Przed ligową rywalizacją z Piastem Gliwice donoszono, że z problemami zdrowotnymi mierzy się Joseph Colley, co stawiało Urygę w roli faworyta do gry na środku obrony.
Te plany zniszczyła piątkowa konferencja, na której opiekun „Białej Gwiazdy” poinformował o kolejnej kontuzji 28-latka. Chodzi o kolano, które ucierpiało w trakcie starcia z udziałem innego zawodnika.
Brzęczek nie pokusił się o stwierdzenie, jak poważny jest najnowszy uraz Urygi. Odpowiedź na to mają przynieść wykonane w sobotę badania.
Rosną natomiast szanse na występy Colleya, co do którego ostateczna decyzja ma zostać podjęta po sobotnim treningu.