Środkowy napastnik był niemal od początku rozpoczęcia letniego okienka transferowego łączony z opuszczeniem szeregów „Wojskowych”. Najbardziej zdeterminowani w walce o jego względy byli przedstawiciele zespołu ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, którzy zdołali przekonać zawodnika oraz jego dotychczasowego pracodawcę do zaakceptowania ich oferty dopiero po zamknięciu możliwość dokonywania gotówkowych transakcji w Europie.
Finalnie Legia na sprzedaży Carlitosa miała zarobić ok. 2,7 miliona euro. Wysokość tej sumy ucieszyła początkowo właścicieli Wisły Kraków, którzy przy odejściu Carlitosa do aktualnego wówczas mistrza Polski za 450 tysięcy euro zagwarantowali sobie 30% nadwyżki od tej sumy w przypadku jego kolejnego transferu. Tym samym „Biała Gwiazda” po odliczeniu wszystkich prowizji liczyła na otrzymanie dodatkowych około 400 tysięcy euro (1,75 miliona złotych).
Ekipa z województwa małopolskiego nie otrzyma najprawdopodobniej tej sumy przez niedopatrzenie ze strony byłych władz klubu, które zgodziły się zaakceptować mniej korzystne dla siebie warunki z tego tytułu.
- Legia twierdzi, że za zgodą poprzedniego zarządu - co sprawdzamy jeszcze w korespondencji, bo nie mamy co do tego pewności - ustalono, że do kosztu transferu będzie wliczana kwota brutto, a nie netto. To obniży nam nasze wpływy. W naszej sytuacji to spora różnica - powiedział Piotr Obidziński, prezes Wisły Kraków, w programie „Sekcja Piłkarska” na Sport.pl.
Tym samym „Biała Gwiazda” może liczyć na dodatkowe 350 tysięcy euro, czyli blisko ćwierć miliona złotych mniej niż zakładała.