Serwis "Calciomercato.com" poinformował, że mimo wielu hipotez na temat kryzysu w Chelsea, to właśnie Ukrainiec pogrzebał swoje trenera. 39-latek trafił na Stamford Bridge w 2006 roku, właśnie pod skrzydła portugalskiego trenera, jednak nie na jego życzenie. Transfer ten był życzeniem Romana Abramowicza, co nie wróżyło dobrze dla relacji pomiędzy dwoma panami.
Obecnie legendarny napastnik Milanu zajmuje się polityką, ale jednocześnie wciąż pozostaje blisko futbolu. Jest obecny na większości spotkań domowych spotkań londyńskiego zespołu, często oglądając je w towarzystwie rosyjskiego oligarchy, dla którego ma być doradcą do spraw rozwoju. Ogólna teza brzmi: Szewczenko ma w Chelsea do powiedzenia więcej, niż komukolwiek się wydawało.
Włosi donoszą, że wychowanek Dynama Kijów jest nawet pośrednikiem Abramowicza w rozmowach z piłkarzami i często kontaktował się z nimi za plecami Mourinho, dając im instrukcje podważające autorytet menadżera. To właśnie dlatego na konferencji prasowej po meczu z Leicester z usta Portugalczyka padły słowa, że został zdradzony.