Piątek przyniósł kolejne doniesienia na temat burzliwej atmosfery wokół Portugalczyka. „Daily Mail” informowało, że Mourinho otrzymał od klubu swego rodzaju okres próbny, który ma potrwać siedem spotkań, aż do starcia z Manchesterem City. Wieczorem jednak „Daily Mirror” przekonywało już jednak, iż dni menedżera są w zasadzie policzone.
Dziennik stwierdził, że klub planuje pozbyć się szkoleniowca, by jak najszybciej rozwiązać trudną sytuację w zespole. Informacje natychmiastowo obiegły całą Anglię, a tymczasem żurnaliści „Sky Sports” postanowili przyjrzeć się sprawie. Skontaktowali się oni ze swoimi informatorami wewnątrz klubu i według ich ustaleń osoby odpowiedzialne za podejmowanie decyzji nie zadeklarowały jasno chęci natychmiastowego zwolnienia Mourinho.
Wygląda więc na to, że menedżer nie ryzykuje w tym meczu głową, choć może się to zmienić, jeśli spotkanie zakończy się dla „Czerwonych Diabłów” wyjątkowo źle. Drużyna znajduje się w kryzysie i „The Special One” poszukuje sposobu, by z niego wyjść, w rozmowie z dziennikarzami przyznał jednak, że nie wszystko jest zależne od niego.
- Dlaczego nie mogę utrzymać ducha drużyny? Czasem niektóre sprawy nie są zależne od menedżera. Możemy wygrać z Newcastle, ale to będzie trudny mecz. Możemy wygrać, chcemy wygrać. Ale nie powiem, że to pewne trzy punkty. Muszę szanować rywala, mam wielki szacunek do Beniteza za jego osiągnięcia i wiedzę. Właśnie na tym polegało moje piłkarskie wychowanie, na szacunku - stwierdził menedżer.
- Dlaczego idzie nam tak kiepsko? Z wielu różnych powodów... Mamy początek października, spójrzcie na tabele innych lig europejskich. Te zestawienia nie odzwierciedlają tego, co wydarzy się za kilka miesięcy czy na koniec sezonu. Żeby było lepiej, potrzebujemy punktów, ale wiemy, że nasi rywale również mają swoje powody, by o nie walczyć.