Superpuchar Polski: Dwa oblicza Legii i indywidualności Arki

fot. Transfery.info
Marcin Żelechowski
Źródło: Transfery.info

W cieniu końcówki Mistrzostw Świata przy Łazienkowskiej 3 odbył się Superpuchar Polski. Jeden powie, że mecz o trofeum, drugi - sparing, tyle że o stawkę.

Frekwencja na stadionie, mimo pogody, dopisała i trudno stwierdzić, by kibice żałowali przyjścia na mecz. Liczba bramek i jakość większości z nich mogła poderwać z siedzeń największych malkontentów. Tego właśnie potrzeba, by zachęcić niedzielnego kibica do zainteresowania się takim meczem.

Legia zaczęła spotkanie z dużą werwą. Szybko strzelony gol, kilka ładnych składnych akcji w ofensywie. Faktycznie, z przodu mistrz Polski, w ustawieniu 3-5-2, może się podobać. Jednak, co widoczne było już w trakcie przedsezonowych przygotowań, obraz warszawskiej defensywy wygląda zgoła odmiennie. Problemy z kryciem, zwłaszcza przy dośrodkowaniach i zawodnikach rywala zbiegających do pola karnego. Potwierdza to widok Michała Kucharczyka po pierwszej bramce Arki. Grający wówczas na lewym wahadle ulubieniec trybun nie krył, że to on był w tej akcji nie tam, gdzie trzeba. Mam wrażenie, że popularny Kuchy King w pierwszej części mecz grał zbyt asekuracyjnie, w efekcie czego brakowało go z tyłu i z przodu. Marko Vesović prezentował się znacznie lepiej na przeciwległej stronie boiska.

Zdecydowanie najsłabszy w Legii był jednak Mateusz Wieteska. Jeśli interesujące się nim kluby monitorowały dzisiejszy mecz, powinna im się zapalić czerwona lampka. Młodzieżowy reprezentant Polski popełniał indywidualne błędy, brakowało mu pewności siebie i nie stanowił szczególnej przeszkody dla przeciwnika. Żeby wyciągnąć jednak pozytywy, dość dobrze wyglądał w wyprowadzeniu piłki. Jak powszechnie wiadomo, to rzadka cecha u polskiego defensora. Niemniej jednak, Wieteska musi szybko wziąć się w garść, bo jeśli nie wykorzysta kolejnych szans, wróci do miejsca, w którym był przed wypożyczeniem do Górnika.

Na pochwały u mistrza Polski zasługuje Jose Kante. Bardzo ruchliwy, świetny w górnych pojedynkach. Arce było niezwykle trudno zabrać piłkę. Nowy zawodnik może naprawdę okazać się dużym wzmocnieniem Legii, bo dobrze czuje się i z przeciwnikiem na plecach i w szybkim ataku. O jego kontroli nad piłką też można napisać dużo dobrego, ale ten, kto ogląda regularnie Ekstraklasę, nie powinien być zdziwiony. Bardzo solidnie należy oceniać także Sebastiana Szymańskiego, choć tym razem zabrakło efektywności i efektowności z końcówki zeszłego sezonu.

Arka grała bardzo nierówno, zrywami. Nie była jednak faworytem, więc nikt nie wymagał, by starała się przejąć kontrolę nad meczem. Niemniej jednak pod własnym polem karnym pozwalała mistrzowi Polski na zbyt wiele. Nawet jeśli ten był (a był) z przodu dobrze dysponowany.

Gdynianie nie wyglądali jak rok temu, za poprzedniego trenera. Nie stanowili monolitu, konsekwentnie realizującego taktykę, opierającą się na czekaniu na błędy rywala i ich wykorzystywaniu. Wręcz przeciwnie, postanowili grać w otwartą piłkę i dzięki temu oglądaliśmy żwawe, ciekawe widowisko.

Co zatem było siłą Arki i poprowadziło ją do zwycięstwa? Zdecydowanie indywidualności. Luka Zarandia niejednokrotnie radził sobie z kilkoma rywalami na plecach i miał tzw. luz. Potwierdził, że "10" na jego plecach nie znalazła się przypadkowo. I do tego zdobył przecież piękną bramkę. Znakomicie ułożył nogę i choć przeciwnik mu tego nie utrudnił, należy mu się laurka. Nasi ligowcy często pokazywali, jak łatwo skiksować w takiej sytuacji. Miano najładniejszego gola wieczoru skradł mu jednak kolega z drużyny, Andrii Bogdanov. Chociaż można się kłócić, czy to trafienie Chrisa Philippsa nie wygrało zawodów.

Trudno wyciągać daleko idące wnioski na temat obu ekip. Arce należą się gratulacje za kolejny puchar do kolekcji, chociaż Legia w końcówce stworzyła tyle szans, że innego dnia kilka z nich zakończyłoby się sukcesem i trofeum zostałoby w Warszawie. Tymczasem znów zacznie się pisanie o klątwie Legii w kontekście Superpucharu Polski.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery 45 milionów euro?! Real Madryt dopina drugi letni transfer Trener łączony z Lechem Poznań potwierdza: Mam opcje na przyszły sezon Transfery - Relacja na żywo [06/05/2024] Erik ten Hag otwarty na głośny powrót. Zwolnienie z Manchesteru United mu niestraszne Mariusz Lewandowski na radarze klubu z Ekstraklasy. „Jeden z głównych kandydatów” Lech Poznań zaskoczy wyborem trenera?! „Są z nim w kontakcie” „Pokazaliśmy charakter. Kontrolowaliśmy mecz”. Paweł Wszołek zaskoczył po porażce z Radomiakiem Radom Ernest Muçi już latem w czołowej lidze?! Legia Warszawa może sporo zarobić

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy